Reklama

Dusza mieści się w mózgu?

Arystoteles i św. Tomasz podejrzewali, że dusza zamieszkuje każdą komórkę człowieka. Ja sądzę, że dusza mieści się w mózgu. Bo gdy umiera mózg - umiera człowiek. A ciało umiera później - twierdzi neurochirurg prof. Tomasz Trojanowski.

Reklama

- Tylko co on proponuje w zamian? Trzymanie tych ludzi tygodniami na respiratorach, aż zaczną się procesy gnilne? - Nie. Pisze, że za moment śmierci powinniśmy uznać chwilę, gdy procesy dezintegracji organizmu przekraczają punkt krytyczny, gdy jego rozpadu nie da się już odwrócić. Lokuje ten moment 20 - 30 minut po zatrzymaniu krążenia. - Tylko dlaczego właśnie wtedy? Co się zatrzymuje 20 minut po krążeniu? Przecież, gdy serce stanie, na przykład jelita będą się jeszcze poruszać. Dlaczego więc nie wtedy, gdy one się zatrzymają? Zamiast się przekomarzać nad łóżkami umierających ludzi, zacznijmy może od początku. Żeby zrozumieć, co to jest śmierć, trzeba najpierw uświadomić sobie, czym jest życie. Przyroda jest bowiem tak pomyślana przez Stwórcę, że wszystko w niej dąży do wyrównywania istniejących różnic. Poza organizmami żywymi, bo ich komórki żyją wtedy, gdy zwiększają tę różnicę, sprawiają, że człowiek jest czym innym niż ziemia czy woda. Komórki pracowicie budują różnice energetyczne między sobą i otoczeniem. A gdy umierają, różnice między człowiekiem a otoczeniem zanikają. Mówimy, że ciało ulega rozkładowi, znikają różnice między nim a ziemią, która je przyjęła. Czytałem wnikliwie tekst Shewmona i zgadzam się z nim co do jednego, śmierć to nie moment, to proces. Proces szalenie złożony. Tylko, moim zdaniem, punktem krytycznym w tym procesie jest ten, w którym człowiek przestaje być człowiekiem. W którym nieodwracalnie traci świadomość, zmysły, możliwość analizowania bodźców, własnej sytuacji, nie może reagować na zagrożenie, na bodźce, na nic. Shewmon nie zgodzi się ze mną, wyzwie mnie od zwolenników Kartezjusza, który oddzielał ducha od ciała, ale ja będę bronił swojego poglądu - w świetle dzisiejszej wiedzy medycznej człowiek umiera dwa razy. Z naszego punktu widzenia - jako ludzi - człowiek umiera biologicznie wtedy, gdy umiera pień mózgu. A po tym człowieku pozostaje zbiór komórek i organów, które umierają później, każda w swoim czasie. - Shewmon pyta jednak, co w tej sytuacji zrobić z Arystotelesem i św. Tomaszem z Akwinu. Oni sugerowali, że człowieka nie da się oddzielić od jego duszy, że dusza mieszka w każdej części jego ciała. I jeśli ciało żyje, żyje też człowiek. - W czasach Arystotelesa nie było respiratorów. Pamiętajmy, proszę, że nasza dyskusja nie miałaby miejsca, gdyby nie postęp medycyny. Tych kilkaset czy kilka tysięcy lat temu nie mielibyśmy wątpliwości, że człowiek z martwym pniem mózgu nie żyje. Przecież on nie oddycha, umiera więc po pięciu minutach. Gdyby był dobrze natlenowany - po półgodzinie. - Ale dzięki pomocy maszyny oddycha, więc może nadal jest człowiekiem?

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
1°C Piątek
noc
1°C Piątek
rano
2°C Piątek
dzień
2°C Piątek
wieczór
wiecej »

Reklama