Reklama

Bądźmy świadkami Chrystusa w rodzinie

Nawet Jan Paweł II, z całym swym wglądem w przyszłość, nie przewidział, że Europa, Ameryka oraz inne części świata w pierwszej dekadzie 21-go wieku uwikłają się w chwilami gorzką debatę nad samymi definicjami „małżeństwa" i „rodziny".

Reklama

Nie ulega wątpliwości, co potwierdzają empiryczne dowody, że dzieci rozwijają się lepiej, gdy są wychowywane przez rodziców pozostających w stabilnym małżeństwie. Nie ma tez wątpliwości co do tego, co znów potwierdza empiria, ze stabilne małżeństwa i stabilne rodziny mają większe szanse na powodzenie ekonomiczne. Różnorakie eksperymenty społeczne ostatnich dekad – „otwarte” małżeństwa, rodziny pozbawione ojca, częste narodziny nieślubnych dzieci przyczyniły się do wielu ludzkich cierpień oraz wielu społecznych upadków. Nie jest to sprawą katolickiego dogmatu czy też czyjejś osobistej opinii: to sprawa empirycznego faktu. Stoi za nami także siła logiki. Jak zauważyłem przed chwilą, jeśli państwo uzurpuje sobie prawo do definiowania małżeństwa jako kontraktu pomiędzy Adamem i Stefanem, nie ma żadnego logicznego powodu, dla którego nie mogłoby ono zdefiniować małżeństwa jako wszelką konfigurację dorosłych pragnących dzielić ze sobą części swych ciał (i być może także rachunki bankowe). Większość ludzi wzdryga się na myśl o poligamii lub poliandrii; jednak jeśli „małżeństwo” jest tym, za co uznało je państwo, nie ma logicznego powodu, dla którego państwo nie mogłoby znaleźć miejsca w swej definicji małżeństwa dla poligamii i poliandrii. Nie ma też logicznego powodu, dla którego „rodzina” nie mogłaby być oparta na poligamicznych lub poliandrycznych relacjach między dorosłymi. (Czasami tego typu argument spotyka się z krytyką i jest określany jako argument „śliskiej ścieżki”. Bywam pytany, czy wierzę w „śliskie ścieżki”. Odpowiadam, że owszem, wierzę w nie w takim samym sensie, w jakim „wierzę” w Tatry. One po prostu są i zsuwamy się po nich wyjątkowo szybko. Jedyne pytanie brzmi, czy potrafimy użyć hamulców). Oblubienica Kościoła Tak więc wysuwanie prawdziwie społecznych argumentów zakorzenionych w społecznie dostępnym rozsądku jest ważne w formowaniu polityki społecznej. Jednak katolicy wprowadzają większy arsenał argumentów w formację kultury - powinni oni mieć głębsze i bardziej szlachetne rozumienie małżeństwa i rodziny niż rozumienie dostępne dla każdego poprzez naturalne prawo moralne. Bowiem w katolickim rozumieniu małżeństwa i rodziny, tak mocno wyrażanym przez 26 i pół lat przez Jana Pawła Wielkiego, małżeństwo i rodzina są ludzkimi oknami na świat nadprzyrodzony: ludzkimi doświadczeniami pozwalającymi nam zajrzeć w wewnętrzne życie samego Boga. „Rodzina – uczył Jan Paweł w 1994 w Liście do Rodzin - bierze początek w miłości, jaką Stwórca ogarnia stworzony świat, co wyraziło się już „na początku”, w Księdze Rodzaju (1.1),[3] Rodzina, innymi słowy, jest ucieleśnieniem dynamiki bożej miłości która stworzyła i nadal podtrzymuje w istnieniu cały świat. Dlatego św. Paweł mógł powiedzieć Efezjanom, że zgina kolana „przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki rod na niebie i na ziemi” (Ef. 3.14-15). Dlatego też Jan Paweł II mógł napisać, że „wielki i zróżnicowany kosmos — świat istot żyjących — wpisany jest w ojcostwo samego Boga jako w swój odwieczny pierwowzór (por. Ef 3,14-16)”[4]

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
2°C Piątek
wieczór
0°C Sobota
noc
-1°C Sobota
rano
2°C Sobota
dzień
wiecej »

Reklama