Patrząc na doświadczenia Kościoła katolickiego tylko w Polsce w ostatnich kilkunastu latach jestem przekonany, że wielu trudnych sytuacji udałoby się uniknąć, gdyby pewne rzeczy jasno i prosto zostały powiedziane. Rzeczywistość nie znosi pustki. Brak informacji zawsze skutkuje domysłami, spekulacjami, plotkami. A z nich nigdy nie wynika nic dobrego.
Słowo daję. Chciałbym bardzo wiedzieć, jak to się odbyło, że duchowny, o którym powszechnie było wiadomo, że jest nie tylko wyrzucony z zakonu, ale również suspendowany, pod koniec sierpnia został wikarym w diecezji łomżyńskiej. I myślę, że nie tylko ja. Zapewne wielu ludzi chciałoby to wiedzieć. Nie tylko żądni sensacji dziennikarze. Tacy sobie zwykli wierni, interesujący się życiem i funkcjonowaniem swojego Kościoła, pewnie też by chcieli. Niejeden chciałby znać mechanizmy i procedury rozwiązywania takich problemów w Kościele. I pewnie chciałby Tomasz P. Terlikowski, który widząc jedynie telewizyjne relacje z eksmisji betanek opatrzone fragmentami opowieści byłych zakonnic zawierającymi bardzo poważne oskarżenia pod adresem byłego franciszkanina, a potem jego samego wytropionego przez dziennikarzy w internecie, grzmi na łamach Rzeczpospolitej w sposób, który może wielu przekonać. Być może gdyby Terlikowskiemu ktoś powiedział, jak to się stało, na jakiej podstawie podjęte zostały konkretne decyzje wewnątrzkościelne, to by nie grzmiał. Ale chciałbym też wiedzieć, co w sprawie byłych betanek i byłego franciszkanina ustaliła prokuratura. Czy w okupowanym klasztorze w Kazimierzu Dolnym działo się coś złego czy nie? Chciałbym wiedzieć, dlaczego to dziennikarze musieli wpisać do internetowej wyszukiwarki nazwisko byłego franciszkanina, żeby go znaleźć, a nie zrobił tego żaden przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości. Chciałbym zresztą wiedzieć również co prokuratura ustaliła w innych wymienianych przez Terlikowskiego sprawach. Podobnie, jak chciałbym wiedzieć, co ustaliły w tych kwestiach odpowiednie kościelne czynniki. Co prawda w Kodeksie Prawa Kanonicznego nie zapisano prawa wiernych do informacji o swojej wspólnocie, ale analizując opisane w nim obowiązki i prawa wiernych można odkryć, że takie prawo jest w nich zawarte. Bo na przykład jak bez odpowiedniej wiedzy o swoim Kościele realizować ten kanon: "Wszyscy wierni mają obowiązek i prawo współpracy w tym, aby Boże przepowiadanie zbawienia rozszerzało się coraz bardziej na wszystkich ludzi każdego czasu i całego świata"? Albo ten paragraf: "Wierni mają prawo, by przedstawiać pasterzom Kościoła swoje potrzeby, zwłaszcza duchowe, jak również swoje życzenia" lub ten: "Stosownie do posiadanej wiedzy, kompetencji i zdolności, jakie posiadają, przysługuje im prawo, a niekiedy nawet obowiązek wyjawiania swojego zdania świętym pasterzom w sprawach dotyczących dobra Kościoła, oraz - zachowując nienaruszalność wiary i obyczajów, szacunek wobec pasterzy, biorąc pod uwagę wspólny pożytek i godność osoby - podawania go do wiadomości innym wiernym"? Jednym z ważniejszych praw gwarantowanych przez KPK jest prawo do dobrego imienia. I właśnie nim uzasadnia się w Kościele często ograniczanie dostępu do różnych informacji. Ale jedno nie wyklucza drugiego. Te dwa prawa raczej się wspierają, a nie wykluczają. Patrząc na doświadczenia Kościoła katolickiego tylko w Polsce w ostatnich kilkunastu latach jestem przekonany, że wielu trudnych sytuacji udałoby się uniknąć, gdyby pewne rzeczy jasno i prosto zostały powiedziane. Rzeczywistość nie znosi pustki. Brak informacji zawsze skutkuje domysłami, spekulacjami, plotkami. A z nich nigdy nie wynika nic dobrego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.