Postanowiliśmy reaktywować naszą Internetową Kampanię Odmowy. Uważamy, że już przyczyniła się ona do pewnej zmiany świadomości Polaków. Wznawiamy ją, aby nie zmarnować tego, co już udało się dokonać.
Pomysł okazał się niezwykle trafiony. W społeczeństwie postpeerelowskim, pamiętającym kłopoty ze zdobyciem podstawowych produktów, pełne sklepowe półki były (i wciąż są) symbolem wolności i demokracji. Władze PRL wprowadziły zwyczaj rzucania atrakcyjnych towarów do sklepów w tzw. handlowe niedziele przed wielkimi świętami, a także w dni wolne pd pracy, takie jak 1 maja. Wielkie sieci handlowe mniej lub bardziej świadomie wykorzystały ten mechanizm. Wyszły Polakom naprzeciw, oferując swe atrakcje nie kilka razy w roku, ale co tydzień. Pracownicy hipermarketów zwracają uwagę, że w dużej części na weekendy, a zwłaszcza na niedziele, przygotowywane są akcje promocyjne. Właściciele wielkich sklepów zorientowali się również, że w niedziele zarówno w dużych miastach, jak i w niewielkich miejscowościach, znikoma jest oferta kulturalna i rozrywkowa. Ich mimowolnym (miejmy nadzieję)sojusznikiem stały się stacje telewizyjne (publiczne i komercyjne w równym stopniu), które przestały przytrzymywać widzów w niedzielne przed- i popołudnia atrakcyjną ofertą programową. Z ekranu wieje nudą tak wielką, że wodzirej-amator, zabawiający dzieci prostymi konkursami w tuż przy wejściu na halę sprzedaży, okazuje się niespotykaną atrakcją. A jeśli jeszcze można oddać dzieci do „przechowalni” i spokojnie napić się kawy lub piwa w kawiarni, to trudno się dziwić „rodzinnym” wyprawom do centrów handlowych. Zwieranie szyków Zainicjowana przez działaczy Solidarności akcja forsowania ograniczeń niedzielnego handlu przez lokalne samorządy okazała się dla wielkich sieci handlowych dużym zaskoczeniem. Byli przekonani, że tego typu problemy mają z głowy. Podejmowanie wcześniej na szczeblu parlamentarnym próby zamknięcia sklepów w pierwszym dniu tygodnia zakończyły się kompletnym fiaskiem dzięki Prezydentowi RP. Zwolennikom wolnej niedzieli nie pomógł nawet list, który w imieniu polskich biskupów skierował do Prezydenta Prymas Polski. Wydawało się, że sprawa jest załatwiona raz na zawsze. Z tym większą nerwowością zareagowano, gdy okazało się, że jest inna droga niż przez Sejm, Senat i Prezydenta. Właścicielom wielkich sklepów w sukurs pospieszyły media. Katarzyna Kolenda-Zaleska, pytana dlaczego dziennikarze tak gremialnie wystąpili w obronie niedzielnego handlu, nawet nie starała się znaleźć wytłumaczenia. Sporo natomiast mówiła o wolności decyzji każdego człowieka, o tym, że ona sama, chociaż sztandarowa katoliczka wśród polskich dziennikarzy, dopuszczana do samego Papieża w czasie jego ostatniej pielgrzymki do Ojczyzny, nie widzi w tym nic złego, że zakazy nie mają sensu. Jako katolik deklarował się także występujący w charakterze rzecznika wielkich sieci handlowych Andrzej Faliński. Chociaż zapewniał, że on sam nie spędza niedzieli w hipermarketach, to jednak zapędzanie co tydzień w niedziele do roboty tysięcy matek i ojców nie wydawało mu się niczym złym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.