Naczelny "Gazety Wyborczej" mówi rzeczy "doskonale schizofreniczne".
„Gazeta Wyborcza” publikuje wywiad z Adamem Michnikiem pod tytułem „Polska bez Kościoła to czarny obraz”. Słowo „wywiad” jest tu nieco mylące, bo Agata Nowakowska i Dominika Wielowiejska nie zadają pytań, lecz wypowiadają na temat Kościoła własne kwestie. I robią to z takim ładunkiem złości na Kościół (polski Kościół „zamiast ewangelizować urządza krucjatę przeciw wymyślonym wrogom”, „Dla hierarchów człowiek dobry to katolik bezkrytycznie słuchający proboszcza” itd.), że wypowiedzi ich szefa wydają się w kontraście do nich całkiem stonowane – a miejscami nawet zaskakująco przychylne Kościołowi. Bo obok takich stwierdzeń, które nie dziwią (Kościół „przestał być przyjazny ludziom. Stał się narcyzem, wielbi sam siebie jako instytucję”), naczelny „Wyborczej” wypowiada i takie zdania: „Boję się odrzucenia Dekalogu i odwrócenia od tradycji, boję się, że uczniowie nie będą wiedzieli, kim był Jezus. To nieusuwalny składnik naszej tradycji i oś europejskiego systemu wartości”. Michnik boi się „wyrzucenia Biblii do kosza”, bo choć nie razi go „prowokacja niemądrego artysty”, to jednak boli go „realne odwrócenie się tyłem do Biblii, bo to najmądrzejsza książka, jaką napisano”.
Na stwierdzenie, że Magdalena Środa (goszcząca co tydzień na łamach GW) i Janusz Palikot uważają, iż można zbudować system wartości poza Kościołem i religią, Michnik odpowiada: „To niech budują, ale nie na pogardzie dla katolicyzmu, który jest dla milionów ludzi czymś świętym. Gdy wyobrażę sobie Polskę bez Kościoła, to mam czarny obraz. Nasze życie byłoby o wiele uboższe w sferze etyki”. I dodaje, że dla Środy „to, co katolickie i związane z Kościołem, z definicji zasługuje na potępienie i pogardę”.
Naczelny „Wyborczej” zaskakuje także rzadkim na lewicy, łaskawym uznaniem, że stanowiska katolików w sprawie aborcji nie wolno „kompletnie odrzucać jako ciemnogrodu i bredni”, bo można się z uznaniem płodu za człowieka nie zgadzać, ale trzeba to szanować. I z tego powodu poseł powinien kierować się swoim sumieniem. Dlatego, przywołując przykład Marka Jurka, stwierdza: „Jeśli uważa aborcję za zabicie człowieka, no to jak może głosować za liberalnymi przepisami?”.
Sam Michnik ma jednak w sprawie aborcji stanowisko, jak sam to określa, „doskonale schizofreniczne”. I rzeczywiście: z jednej strony uważa, że w tej kwestii „prawo powinno być bardziej liberalne”, i jednocześnie w tej samej sprawie „obyczaje powinny być surowe”. Bo „to obyczaj powinien zabraniać aborcji, a nie prawo”. Chciałby, aby ludzie zrozumieli, że aborcja jest czymś „fundamentalnie niedobrym”, a mówi to „z perspektywy człowieka wielokrotnie zanurzonego w grzechu. I ojca trójki dzieci, który wie, jak wiele trzeba rozumieć, by się w tej sprawie wypowiadać”.
Pojawił się też, oczywiście, temat gejów, którzy, zdaniem rozmówczyń, są w Polsce „nieustannie poniżani”. Panie zastanawiają się, czy jest temu winny Kościół. Dowiadują się, że ich szef jest „z pokolenia, w którym ludzie tolerancyjni po prostu o tym nie rozmawiali”. Michnik powołał się na Kisielewskiego, który „zapraszał do domu wielu gejów” w rodzaju Jerzego Waldorffa. „Wszyscy wiedzieli, że oni są gejami, ale nikt tego nie roztrząsał” – mówi szef GW i dodaje, że dla niego szokiem było, iż „homoseksualiści wychodzą z tym na ulicę”. Przypisuje to jednak swojej „mentalności trochę konserwatywnej”. I wyznaje: „Sam całe życie uprawiałem seks pozamałżeński, ale nigdy bym z tym nie wychodził na uliczną demonstrację”.
Z rozmowy dowiadujemy się, że Michnikowi nie przeszkadza krzyż w Sejmie, lecz tylko sposób jego zawieszenia. Nie jest też zwolennikiem wycofania religii ze szkół, „bo będzie awantura”. I przyznaje, że swoje dzieci posłał na religię, „wychodząc z założenia, że w katolickim kraju trzeba chodzić na religię katolicką”.
Pojawia się też temat Jana Pawła II. „To moja miłość” – mówi Michnik. Co prawda papież wyznawał „bardzo ortodoksyjne poglądy, ale duszę miał szeroką. To, co wykładał, bywało wąskie, ale jego mowa ciała była taka, jakby otwierał serce dla całego świata”. A dlaczego kiedyś powiedział, że w Polsce katolicy są dyskryminowani? „Sączyli mu codziennie takie opowieści i on w to wreszcie uwierzył”. I jeszcze ciekawe zdanie o Janie Pawle II: „Może dla niego reewangelizacja była ważniejsza niż koniec komunizmu” – zastanawia się Michnik.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.