Nadreprezentacja chrześcijan i muzułmanów w indyjskich więzieniach świadczy o dyskryminacji wobec mniejszości społeczno-religijnych.
Przekonani są o tym obrońcy praw człowieka w Indiach. Jeden z nich, Arun Ferreira, który zajmuje się mniejszościami plemiennymi i tzw. dalitami, czyli niedotykalnymi, zwraca uwagę na dziwną prawidłowość, jaką ujawniają oficjalne statystyki osadzonych.
Z danych wynika, że ponad 28 proc. więźniów to wyznawcy islamu, którzy statystycznie stanowią w społeczeństwie Indii niespełna połowę tego odsetka (13,4 proc.). To samo dotyczy wyznawców Chrystusa: jest ich wśród osadzonych 6 proc., podczas gdy w całym kraju – 2,3 proc. Zdaniem Ferreiry, chodzi głównie o przedstawicieli mniejszości etnicznych i społecznych, będących też najczęściej muzułmanami czy chrześcijanami. Padają oni ofiarą zawiłości indyjskiego prawa, które stosowane są przeciwko nim przez władze poszczególnych stanów.
Obrońca praw mniejszości doświadczył zresztą tego na własnej skórze. Niemal pięć lat Ferreira spędził w więzieniu stanu Maharasztra, torturowany i przesłuchiwany jako podejrzany o przynależność do maoistycznej partyzantki. Jak poinformował, pod tym samym zarzutem często aresztuje się zupełnie niewinnych chrześcijan, uważanych za mniejszościowy „element niepewny” w zdominowanym przez hinduistów społeczeństwie.
Co najmniej 13 osób zginęło, a 73 zostały ranne w wyniku działań policji wobec demontrantów.
Główny cel reżimu jest jasny: ograniczyć wszelkie formy swobody wypowiedzi.
Spędzili oni na stacji kosmicznej Tiangong (Niebiański Pałac) 192 dni.
Dom dla chrześcijan, ale życie w nim codzienne staje się trudniejsze i niepewne.
Papież Franciszek mówił wcześniej, że oboje kandydaci są przeciwko życiu.
"Brawo, feldmarszałku" - napisała caryca Katarzyna II w liście gratulacyjnym.