Reklama

"Mogę pchać ciężarówkę, ale nie rzucać dyskiem"

Wicemistrz olimpijski z Pekinu Piotr Małachowski z umiarkowanym optymizmem podchodzi do rozpoczynającego się w piątek sezonu. Przygotowania przebiegły bez zakłóceń, jednak - jak zaznaczył - "na razie jestem w stanie przepchnąć ciężarówkę, ale nie rzucać dyskiem".

Reklama

"Jestem bardzo silny, jednak nie mam mocy, co oznacza, że przepchnąłbym ciężarówkę, ale niekoniecznie rzucę daleko dyskiem. To powinno przyjść z czasem, bo wszystko idzie w dobrym kierunku. Tu nie chodzi nawet o technikę, a po prostu o przełożenie wszystkiego co mam w sobie na odpowiednią dynamikę" - powiedział PAP zawodnik WKS Śląsk Wrocław.

Właśnie dlatego piątkowy start w mityngu Diamentowej Ligi w stolicy Kataru Dausze jest dla niego loterią. "Nie wiem co będzie. Może być wynik w granicach 66-67 metrów, ale i 62 m. Będę pewnie na razie rzucał w kratkę; imprezą docelową są sierpniowe mistrzostwa Europy w Zurychu. Najważniejsze, że jestem zdrowy" - zaznaczył.

I tak było przez cały okres przygotowawczy. Podopieczny Witolda Suskiego nie narzekał na żaden uraz i zrealizował plan szkoleniowy tak jak powinien.

"To był jednak mimo wszystko dla mnie specyficzny okres. W listopadzie urodził mi się syn. Chciałem z nim spędzać czas, zależało mi na tym, by widzieć, jak się rozwija. Jednocześnie lekkoatletyka to moja praca, w ten sposób zarabiam na chleb i nie mogłem sobie pozwolić na +odpuszczenie+" - dodał Małachowski.

Dlatego właśnie najlepszy polski dyskobol nie zrezygnował z zagranicznych zgrupowań i w pełni poświęcił się królowej sportu.

"Było trudno. Wydaje mi się, że tych wyjazdów było nawet za dużo. Teraz jestem już od miesiąca w domu i... jest jeszcze trudniej. Na szczęście mój synek już mnie rozpoznaje i uśmiecha się jak do niego podchodzę, ale daje nam też trochę w kość. Cieszę się jednak, że widzę teraz każdego dnia jakie robi postępy, jak się rozwija. Generalnie jest bardzo pogodnym dzieckiem" - powiedział mistrz Europy z Barcelony.

Niespełna 31-letni Małachowski zdaje sobie sprawę z tego, że wiek nie jest już jego sprzymierzeńcem i przygotowania, a także sezon muszą wyglądać trochę inaczej niż wcześniej.

"Nie jestem młody, mam w kościach wiele lat treningów. Nie nastawiam się zatem na wygrywanie w każdych zawodach. To jest fizycznie niemożliwe. Najważniejsze są mistrzostwa Europy. Jeśli uda się oczywiście zaistnieć także w Diamentowej Lidze - będzie super. Na pewno nie mam zamiaru niczego odpuszczać, ale czas pokaże, czy jestem w stanie jeszcze wszystko to wytrzymać. Jeżeli okaże się, że potrzebuję jeszcze coś doszlifować, to na pewno z mityngów zrezygnuję na rzecz zawodów w Zurychu" - zaznaczył.

Mimo wszystko plany startowe ma bardzo napięte. W kalendarzu ma zawody w Halle, Wrocławiu, Rzymie, Hengelo. A to tylko najbliższy okres.

"I tak naprawdę wtedy będę mógł powiedzieć coś więcej. Teraz to mogę oczywiście zapowiedzieć, że interesuje mnie zwycięstwo w mistrzostwach Europy i Diamentowej Lidze, ale to za wcześnie. Takie cele stawiają sobie też wszyscy, a wiadomo, że później rzutnia wszystko weryfikuje" - dodał.

W Dausze w piątek (początek konkursu o 16.30 czasu polskiego) wystąpi razem z Robertem Urbankiem (MKS Aleksandrów Łódzki).

"Bardzo się cieszę, że jest drugi Polak w światowej czołówce. To motywuje, zwłaszcza że razem trenujemy. Lepiej jest też startować" - wspomniał Małachowski.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
2°C Czwartek
dzień
3°C Czwartek
wieczór
0°C Piątek
noc
0°C Piątek
rano
wiecej »

Reklama