Dwóch policjantów i troje strażników miejskich z Częstochowy odpowie za pobicie latem ub. roku 10 osób. Według śledczych mieli bić i kopać przypadkowe osoby; użyli też gazu łzawiącego. Funkcjonariusze byli po służbie i pod wpływem alkoholu; nie przyznają się do winy.
O skierowaniu do Sądu Rejonowego w Częstochowie aktu oskarżenia w tej sprawie poinformował w środę PAP rzecznik częstochowskiej prokuratury Tomasz Ozimek.
Śledztwo dotyczyło wydarzeń, które rozegrały się w Częstochowie 29 sierpnia 2013 r. Tego dnia obchodzony jest Dzień Straży Gminnej. Oskarżeni funkcjonariusze, wśród których jest jedna kobieta, pili alkohol na terenie ogródków działkowych, potem poszli w kierunku dworca PKS. Jak ustalono, dwóch funkcjonariuszy zaczęło zaczepiać kilkuosobową grupkę mieszkańców stojących przed kamienicą. Jeden z policjantów uderzył w głowę jednego z mężczyzn.
Jak relacjonował prok. Ozimek, policjant uderzył też głową w twarz innego mężczyznę; użył gazu łzawiącego. "Wszystkie osoby towarzyszące napastnikowi zaczęły bić pokrzywdzonego rękami i kopać go po całym ciele. Gaz łzawiący został także użyty przeciwko towarzyszącej pokrzywdzonemu kobiecie. Pokrzywdzeni uciekli do pobliskiej bramy i telefonicznie zawiadomili policję" - powiedział Ozimek.
Nie był to jedyny incydent z udziałem oskarżonych tego wieczora. Według świadków później funkcjonariusze także zachowywali się głośno i zaczepiali przechodniów. Jak ustalono, jeden z policjantów rzucił w kierunku kilku mężczyzn stojących przed sklepem niedopałek papierosa; uderzył pięścią w twarz jednego z mężczyzn i użył gazu łzawiącego. "Do zdarzenia włączyły się pozostałe osoby, używając gazu łzawiącego, bijąc i kopiąc przechodniów" - powiedział Ozimek.
Awanturujących się funkcjonariuszy zatrzymano wieczorem przy ul. Krakowskiej. Cała piątka była pijana, mieli od 1 do 1,5 promila alkoholu. U pokrzywdzonych, których przewieziono do szpitala, lekarze stwierdzili stan po poparzeniu gazem i powierzchniowe obrażenia ciała.
Prokurator przedstawił funkcjonariuszom zarzuty udziału w pobiciu 10 osób. Żaden z nich nie przyznał się do winy. Przedstawili całkiem inną wersję wydarzeń niż pokrzywdzeni i świadkowie. Twierdzą, że to oni byli zaczepiani przez przechodniów, którzy mieli ich wyzywać, gdy zorientowali się, że mają do czynienia z przedstawicielami służb porządkowych. Podejrzani zaprzeczyli również, by używali gazu łzawiącego.
Wyjaśnienia podejrzanych prokuratura uznała za niewiarygodne, bo całkowicie sprzeczne z pozostałym materiałem dowodowym, a w szczególności z opiniami biegłego lekarza i zeznaniami świadków. Prokuratura ustaliła, że żaden z podejrzanych nie wykonywał połączeń na numery alarmowe, aby powiadomić o awanturze służby porządkowe.
Oskarżonym może grozić do 3 lat więzienia. Po przedstawianiu zarzutów funkcjonariusze zostali zawieszeni w czynnościach służbowych. "Osoby te są zawieszone i nie wykonują czynności służbowych do czasu prawomocnego wyroku. Będą mogły wrócić do pracy wyłącznie w przypadku uniewinnienia. W przypadku skazania zostaną zwolnione" - powiedział PAP Artur Kucharski ze Straży Miejskiej w Częstochowie.
Na wyrok sądu nie czekała policja i już zwolniła dwóch funkcjonariuszy. Decyzję w tej sprawie podjął w listopadzie ub. roku szef śląskiej policji, powołując się "na ważny interes służby" - powiedziała PAP rzeczniczka częstochowskiej komendy podinsp. Joanna Lazar.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.