Zamknięta linia metra i dworce oraz GRA, Wielka Obwodnica Rzymu. Wieczne Miasto może zostać zamknięte w ciągu kilku godzin.
Obrazy, jakie nadaje co godzinę włoska telewizja RAI z Rzymu wprawiają w osłupienie. Straże miejska i pożarna nie nadążają, nad Tybrem roznosi się nieustanny dźwięk syren.
Pod wodą jest część Grande Raccordo Annulare, czyli obwodnica stolicy Włoch, a część samochodów, którym nie udało się w porę zjechać, stoi zablokowana od kilku godzin w 7-kilometrowym sznurze przed „basenem wody”. Jedna z dwóch linii metra, linia A między stacją Anagnina i Arco di Travertino, jest zalana. Całkowicie sparaliżowana komunikacja miejska, kilkugodzinne opóźnienia pociągów, wszystkie loty z Fiumicino, głównego lotniska, kierowane są jak na razie na Ciampino, lotnisko, gdzie zwykle lądują tani przewoźnicy. Niewykluczone, że lotniska będą zamknięte do wieczora. Najgorsza sytuacja jest na południu Rzymu, mniej więcej od strefy Cinecittà do Anagniny (końcowa stacja metra, tu przywożą pasażerów wszystkie autobusy z lotniska Ciampino).
Wszystko to konsekwencje gigantycznego oberwania chmury i burzy, jaka przeszła nad Wiecznym Miastem wczoraj późnym popołudniem. Porywisty wiatr i tnący deszcz poturbował wiele osób, są zniszczenia domów i samochodów, połamane drzewa. Ulice miasta całkowicie się wyludniły, deszcz jest tak gęsty, że miejscami nie widać nic dalej niż na odległość 50 metrów.
Jak podaje "Corriere della sera" i TG1 (dziennik telewizyjny), jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, a deszcz nie przestanie padać, burmistrz miasta Ignazio Marino, który osobiście kieruje akcją ratunkową dla miasta, może wprowadzić stan wyjątkowy dla Rzymu i zamknąć miasto.
Choć ulewne deszcze to nic nowego nad Tybrem, to ostatni raz sytuacja podobnego kalibru wydarzyła się przed 50 laty.
Nad całym Półwyspem Apenińskim wiszą gęste chmury. Ulewny deszcz pada nad całym regionem Lazio, którego stolicą jest Rzym, oraz nad Kampanią i jej Neapolem. Powodziami zagrożona jest też Calabria.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.