Zwykłe „Chwała Ojcu” albo modlitwa Jezusowa mają moc przemiany rzeczywistości. Naprawdę.
Znasz czytelniku ten obrazek? Długi sznurek samochodów stojących karnie do skrętu. W prawo. Ale że lewy pas pusty, co chwilę ktoś podjeżdża nim tak daleko jak się da i się wpycha. Denerwujące, prawda? Należę do tych, którzy jakoś nie wierzą, że to sami tacy, co się pogubili albo wiozący rodzącą do szpitala. Dla mnie to poglądowa odpowiedź na pytanie, czemu, choć znam właściwie samych dobrych ludzi, wydaje mi się czasem że żyję w społeczeństwie egoistycznych cwaniaków. Wystarczy tych kilka procent, którzy uważają, że są lepsi od hołoty, sprytniejsi i że im się zwyczajnie należy.
Akty strzeliste bardzo się wtedy przydają. Wystarczy zamiast gniewnego okrzyku okraszonego takim czy innym niecenzuralnym słowem zawołać (choćby tylko w sercu) „Jezusie, Synu Boża żywego, ulituj się nade mną” albo pochwalić Ojca, Syna i Ducha teraz i na zawsze, a złość mija. Cóż znaczy wykorzystanie przez ośmiu nawet cwaniaków, gdy jest się dłużnikiem Boga? Albo co znaczy ta chwila dłużej w kolejce, gdy jest Bóg i wieczność?
Ale to roszczeniowe i pełne wyższości podejście niektórych do reszty bywa irytujące. Niestety, nie omija też ludzi Kościoła. Robimy coś dobrze? Nikt nie robi tak dobrze jak my! Mamy pomysł? Wszyscy powinni się z entuzjazmem rzucić do jego realizacji, a nam zostawić dalsze wymyślanie. Jesteśmy pionierami, choć idziemy dawno przetartymi szlakami. Profesjonalistami i wybitnymi specjalistami, choć ledwie się czegoś tam nauczyliśmy i guzik (z pętelką) wiemy, jak teoria sprawdza się w praktyce. Ot, zwykła zarozumiałość, często połączona z nieodpartą chęcią lansowania się. A zwyczajna, żmudna praca? Nie no. Przecież już święty Stanisław Kostka mówił: „do wyższych rzeczy zostałem stworzony” ;-).
Czasem wydaje mi się, że dobrze by było, gdyby w Polsce wprowadzić dodatkowe, VI przykazanie kościelne: „co najmniej raz w życiu pojechać na oazowe rekolekcje III stopnia”. Polegają one na zapoznawaniu się z różnymi postaciami, duchowościami, ruchami, prądami ludzkiej myśli czy drobnymi faktami ubarwiającymi monumentalną historię Kościoła. I pomagają zrozumieć, że chrześcijanin może powiedzieć zarówno „jestem z oazy” (Ruch Światło-Życie) jak i „jestem z pustyni” (Mali Bracia od Jezusa).
Piękno Kościoła katolickiego polega między innymi właśnie na tej jego umiejętności łączenia w sobie wielu różnych pomysłów na naśladowanie Jezusa. Jedni wybiorą zwyczajne życie w rodzinie, inni powołanie kapłańskie, jeszcze inni drogę franciszkańskiej radości i ubóstwa. Która droga lepsza? Lepsza jest służba w zakonie zajmującym się chorymi czy nauczeniem albo zamknięcie się i kontemplacja? W Kościele katolickim wszystkie te drogi, choć tak różne, są tak samo wartościowe.
Wydaje mi się, że w dobie mody na marketing warto pamiętać, że wszyscy, i ci wyjątkowi i ci całkiem zwyczajni zmierzamy naszymi wąskimi ścieżkami w jednym kierunku. A akty strzeliste? Przypominając o sednie chrześcijańskiego życia pomagają otrząsnąć się z pokusy myślenia, że może jest inaczej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.