Sąd Apelacyjny w Katowicach utrzymał w mocy karę 5 lat więzienia dla Janusza S., który 28 marca 2012 r. wieczorem doprowadził do tragicznego wypadku drogowego w Przybędzy koło Żywca. Zginęło osiem osób, a 10 zostało rannych.
28 marca 2012 r. Janusz S. prowadził ciężarówkę, która ciągnęła wózek do przewozu drewna. Około 21.30 na wiadukcie w Przybędzy (droga ekspresowa S 69) naczepa ciężarówki znalazła się na pasie, którym z naprzeciwka, prawidłowo, jechał bus z górnikami wracającymi z kopalni "Mysłowice-Wesoła".
Naczepa uderzyła w bus, zmiażdżyła go, przebiła ekran dźwiękoszczelny i spadła do potoku. Na miejscu zginęło siedem osób jadących busem - sześciu pasażerów i kierowca. Ósma zmarła po przewiezieniu do szpitala w Żywcu. Dziesięciu górników trafiło do szpitali w Żywcu, Bielsku-Białej i Sosnowcu.
W akcie oskarżenia prokuratura zarzuciła Januszowi S. - właścicielowi firmy przewozowej i zawodowemu kierowcy, że umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa. Zestaw, który prowadził, był w złym stanie technicznym. Kierowca jechał także zbyt szybko, przez co wózek stracił stabilność toru ruchu. Janusz S. był trzeźwy.
Wyrok I instancji zapadł w październiku ub. roku przed Sądem Okręgowym w Bielsku-Białej. Poza karą pozbawienia wolności sąd zakazał oskarżonemu prowadzenia pojazdów mechanicznych przez 6 lat. Orzeczenie z pierwszej instancji zaskarżył obrońca oskarżonego. Sąd odwoławczy jednak w całości utrzymał wyrok sądu okręgowego, nie dopatrując się żadnych błędów.
Kluczowym dowodem obciążającym oskarżonego była opinia biegłych. Według sądu, naczepa nie powinna była być w ogóle używana - nie pasowała do ciągnika, były problemy z hamulcami, nie działało oświetlenie. Była też źle dołączona, przez co przy większej prędkości zachodziła na boki.
Obrona argumentowała, że pojazd oskarżonego został dopuszczony do ruchu. - Zezwolił na to diagnosta ze stacji obsługi, a Janusz S. ufał jego opinii, że sprzęt jest sprawny - przekonywał adwokat. Sprawa diagnosty, który w październiku 2011 r. dopuścił do ruchu uszkodzoną naczepę, trafiła do sądu w Cieszynie.
O wypadku informowaliśmy także w "Gościu". TUTAJ można przeczytać reportaż: "Nie pytamy: dlaczego?".
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.