Tak na zakończenie Mszy św. w 28. rocznicę śmierci sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego mówił abp Wiktor Skworc.
Ostatni dzień życia ks. Franciszka był podobny do innych, jakie przeżył w Carlsbergu. Rozpoczął go modlitwą, Eucharystią, potem były obowiązki, praca, odpowiedzi na listy. Poszedł też do drukarni, gdzie cieszył się informacjami, że po wielu problemach udało się uruchomić jedną z maszyn. Miał nadzieję na przygotowanie kolejnej edycji materiałów oazowych.
Potem był obiad i tradycyjna poobiednia drzemka. Ostatnia. O godz. 15 rozpoczęła się agonia. Współpracownice ks. Blachnickiego usłyszały przejmujący kaszel, szybko dotarły do pokoju, wezwały lekarza. Ks. Franciszek umarł na swoim łóżku w postawie siedzącej o 16.15. Ostatnie jego słowa brzmiały: "Ojcze, w Twoje ręce"...
Tak szczegółowy opis 27 lutego 1987 r., dnia śmierci ks. Blachnickiego, przedstawił zgromadzonym w krypcie katedry Chrystusa Króla bp Adam Wodarczyk.
Zdaje się, że nie ma w Polsce i na świecie większego znawcy założyciela oazy. Bp Adam, jeszcze moderator generalny Ruchu Światło-Życie, jest postulatorem procesu beatyfikacyjnego sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego. Warto przypomnieć, że na zawołanie biskupie wybrał słowa: "Światło-Życie".
Joanna Juroszek /Foto Gość Krypta katedry szczelnie wypełniła się oazowiczami różnych pokoleń i ich duszpasterzami W homilii bp Wodarczyk wspominał także reakcję oazowiczów na wieść o śmierci ks. Franciszka, zgromadzonych na kongregacji ruchu na Jasnej Górze. Wśród nich, po raz pierwszy, obecny był także przyszły biskup.
- Nie zapomnę tej chwili, kiedy staliśmy wszyscy w auli Jana Pawła w całkowitej ciszy, która nie była ciszą pełną rozpaczy, a głębokiej wiary w to, że dla założyciela Ruchu Świało-Życie rozpoczęło się nowe życie, życie w pełni światła. Światła, które przemieniło jego serce, kiedy znalazł się w ciemności, rozpaczy i oczekiwaniu na wykonanie wyroku śmieci w czasie II wojny światowej. I światła, które nieustannie rodziło w nim pragnienie, aby Boga poznać więcej, bardziej i jak największą liczbę ludzi doprowadzić do tego, by żyli w Jego świetle - wspominał bp Wodarczyk.
Biskup podkreślając, że sługa Boży umierał w opinii świętości, przywołał także treść telegramu, jaki na ręce bp. Szczepana Wesołego, biskupa Polonii przekazał Jan Paweł II. Święty papież nazwał go wtedy gorliwym apostołem wewnętrznej odnowy i nawrócenia człowieka oraz gwałtownikiem królestwa Bożego.
Bp Wodarczyk, przypominając historię nawrócenia ks. Blachnickiego, oazowiczów i ich duszpasterzy, szczelnie wypełniających katowicką kryptę, zachęcał do żywej wiary i prawdziwego świadectwa.
- Wiara sługi Bożego pomnożyła się w naszych sercach, ale my mamy kolejne zadanie, (...) abyśmy tak jak on z odwagą wiary głosili wszędzie, gdzie nas Bóg posyła, że Jezus jest Panem naszych serc. I abyśmy odkryli, że nie ma ważniejszego zadania, jak przyprowadzenie kolejnych ludzi do żywej wiary w Chrystusa - przekonywał.
Na koniec Mszy metropolita katowicki wyjaśnił, że w czerwcu tego roku ma być gotowy dekret o heroiczności cnót sługi Bożego.
Do beatyfikacji potrzebny będzie jeszcze cud za wstawiennictwem sługi Bożego. Choć, jak podkreślił abp Skworc, papież decyzję o beatyfikacji może podjąć nawet bez orzeczenia cudu.
- Jan Paweł II powiedział, że Światowe Dni Młodzieży powstały z inspiracji Ruchu Światło-Życie - przekonywał. Zachęcał też do modlitwy o rychłą beatyfikację ks. Franciszka i do działania.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.