Dziś przypada 36. rocznica śmierci sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego. Z bp. Adamem Wodarczykiem, postulatorem jego procesu beatyfikacyjnego rozmawia Katarzyna Widera-Podsiadło.
Katarzyna Widera-Podsiadło: Czy to będzie podróż sentymentalna? Chyba można tak powiedzieć o poszukiwaniu śladów Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego w archidiecezji katowickiej w kolejną rocznicę jego śmierci. Jakie są miejsca najbliższe, które niejako dzielił Ksiądz z księdzem Blachnickim?
Bp Adam Wodarczyk: W naturalny sposób wynikają z faktu mojego urodzenia: to Tarnowskie Góry, ponieważ mam to szczęście, że jestem rodakiem czy krajanem ks. Blachnickiego.
Która to parafia?
Parafia pw. św. Apostołów Piotra i Pawła, gdzie ks. Franciszek Blachnicki przyjmował I Komunię Świętą. Z bierzmowaniem trochę sobie poczekał, bo miał wówczas kryzys młodzieńczy i w związku z tym nie przyjął sakramentu Bierzmowania we właściwym czasie. Być może to pocieszenie dla niektórych rodziców, którzy opłakują jakieś bunty czy emocje swoich dzieci. W tamtych czasach też to się zdarzało, ale - jak widzimy - człowiek mógł się tak zmienić, że stał się kandydatem na ołtarze. W tej samej parafii odprawił po święceniach kapłańskich swoją mszę prymicyjną. Na cmentarzach tarnogórskich znajdują się groby jego sióstr Adelajdy i Elżbiety oraz groby rodziców Marii i Józefa.
Inne miejsca upamiętniające tę postać?
Jeśli ktoś będzie wjeżdżał do Tarnowskich Gór od strony Bytomia, musi przejechać przez rondo imienia ks. dr. hab. Franciszka Blachnickiego. Również jedna ze szkół podstawowych w bliskim sąsiedztwie miejsca, gdzie mieszkał przy ulicy Katarzyny 29, nosi Jego imię. Będąc więc w Tarnowskich Górach, czujemy klimat lat szkolnych księdza Franciszka, ducha czasów nauki, ale też czasów harcerstwa, bo miejscowość ta miała bardzo silne przedwojenne tradycje harcerskie, w których ksiądz Blachnicki kształtował także swoje postawy patriotyczne. Jedna z ulic nosi imię bliskiego towarzysza ks. Blachnickiego, Władysława Kurka, który zresztą razem z nim został skazany na śmierć i na którym ów wyrok w więzieniu przy ulicy Mikołowskiej w Katowicach Niemcy wykonali. Warto odwiedzić Tarnowskie Góry z pięknym renesansowym rynkiem czy zabytkową kopalnią, ale też np. można pójść do parku miejskiego. Dlaczego? Bo wiąże się z nim historia, kiedy to Franciszek Blachnicki w ramach zdobywania sprawności odwagi zasłynął wśród rówieśników tym, że przeszedł cały park, przechodząc go konarami drzew, bez dotykania ziemi. Z uznaniem patrząc na stary drzewostan, można sobie tę scenę wyobrazić.
Zaczęliśmy od Tarnowskich Gór, ale teraz chronologicznie: ks. Franciszek Blachnicki przyszedł na świat w Rybniku, w parafii Matki Bożej Bolesnej.
I to był kościół-matka dla wielu kościołów rybnickich, nawet bazyliki rybnickiej. Tutaj znajdziemy księgę chrztu, w której przeczytamy, że urodzony 24 marca 1921 roku Franciszek Karol Cyryl Blachnicki przyjął chrzest święty 3 kwietnia 1921 roku. Pogańskich dni w życiu Franciszka było więc niewiele. Wówczas bardzo troszczono się o to, by małe dzieci szybko przyjmowały chrzest. Może ze względu na większą śmiertelność dzieci. Pamiętamy, że rodzina Blachnickich też była wielodzietna i jedno z dzieci zmarło tuż po urodzeniu.
Chrzest - to wydarzenie zostało uczczone w 10. rocznicę śmierci ks. Blachnickiego. W tym kościele została poświęcona przez ówczesnego metropolitę katowickiego abp. Damiana Zimonia tablica, która przypomina o tym fakcie. Byłem wtedy młodym (zaledwie trzy lata po święceniach) księdzem i nie przypuszczałem wówczas, że kiedyś będę postulatorem procesu beatyfikacyjnego ks. Franciszka.
Pamiątkową tablicę znajdziemy również na terenie kampusu uniwersyteckiego w Rybniku, bo budynek w którym urodził się ks. Blachnicki jest dziś w rękach prywatnych.
Wracając jeszcze do kościoła Matki Bożej Bolesnej, warto zauważyć, że zapewne nie jest dziełem przypadku, że ks. Franciszek był chrzczony w tej parafii. Bolesnych chwil nie brakowało później w Jego życiu, doświadczył wiele cierpienia. Być może więc jest w tym pewna symbolika.
Kolejne miejsce: Orzesze.
Nie odnaleźliśmy adresu, pod którym mieszkali Blachniccy. Czas zameldowania - od 2. do 8. roku życia i znów maryjna parafia Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Więc w początkach życia ks. Franciszek był pod patronatem maryjnym.
Opieka ta była niezmiernie ważna, zwłaszcza w czasie, kiedy na ks. Franciszka zapadł wyrok śmierci. Kolejne miejsce - katowicki areszt.
Centrum Katowic przy ulicy Mikołowskiej. Tutaj przebywał w czasie okupacji hitlerowskiej, ale również w czasach komunistycznych jako kapłan. W czasach okupacji znalazł się tam jako 21-letni młodzieniec oczekujący na wykonanie wyroku śmierci przez ścięcie. Dokładnie w tym samym więzieniu dokonał się akt męczeństwa błogosławionego ks. Jana Franciszka Machy. Historia podaje, że na oddziale skazanych na śmierć przebywali przez miesiąc ks. Blachnicki i ks. Macha, jednak w oddzielnych celach. Młody kapłan oddał swoje życie, a przyszły kapłan, jak po latach mówił, "jeszcze nie był gotowy i dlatego Pan Bóg go ocalił, by wykonał te dzieła, do jakich został wyznaczony". Oczywiście te słowa były wygłoszone również z myślą o pobycie ks. Franciszka w obozie Auschwitz, gdzie był wspólnie z o. Maksymilianem Kolbe. To ma nam uzmysławiać, jak może przebiegać droga do świętości i że nawet w takich miejscach, jak więzienie, może się przyszła świętość rodzić. Pamiętajmy, że to właśnie w katowickim areszcie ks. Blachnicki przeszedł nawrócenie i zdecydował, by Bogu oddać życie w służbie kapłańskiej. Postaci księdza Blachnickiego i ks. Machy wymalowane są na terenie kaplicy więziennej, a wizerunki te wykonał jeden z osadzonych.
Kto by wówczas pomyślał, że zaledwie kilkadziesiąt metrów dalej, w kościele św. Apostołów Piotra i Pawła, wówczas katedrze katowickiej ks. Franciszek Blachnicki przyjmie święcenie kapłańskie.
25 czerwca 1950 roku Franciszek Blachnicki wraz z całym pierwszym powojennym rocznikiem przyjął święcenia kapłańskie. Tak się ta kapłańska, 37-letnia droga ks. Franciszka rozpoczęła.
Cała rozmowa z księdzem biskupem Adamem Wodarczykiem przygotowana dla Radia eM do odsłuchania tutaj:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.
Ochrona budynku oddała w kierunku napastników strzały ostrzegawcze.
Zawsze mamy wsparcie ze strony Stolicy Apostolskiej - uważa ambasador Ukrainy przy Watykanie.