Tysiące południowo sudańskich chłopców zostało porwanych i siłą wcielonych do oddziałów "dzieci-żołnierzy" - alarmuje Unicef. W lutym porwanych zostało kolejnych 89 chłopców.
Odpowiedzialność za wykorzystywanie dzieci ponoszą obie strony konfliktu, a w przypadku ostatnich 89 chłopców, są to oddziały powiązane z obecnym rządem Salva Kira. Sudan Południowy pozostaje w stanie wojny domowej pomiędzy urzędującym prezydentem a rebelią zwolenników poprzedniego wiceprezydenta, Riek Machara.
Human Rights Watch oskarża obie strony konfliktu o wykorzystywanie dzieci żołnierzy. Wg danych Unicefu chłopcy zostali uprowadzeni przez bojówki Szilluków, na których czele stoi Johnson Oloni. Poprzednio rząd Sudanu Płd. twierdził, że nie ma żadnej kontroli nad tymi zbrojnymi grupami.
"Obawiamy się, że dzieci z klas są zabierane na linię frontu" - mówi przedstawiciel Unicef w Sudanie Płd., Jonathan Veitch. Świadkowie potwierdzają, że widzieli chłopców w wieku ok 12 lat, którzy nieśli karabiny.
Porwania chłopców mają miejsce w rejonie Wau Shilluk, bogatym w złoża ropy stanie Górnego Nilu. Wg. ONZ w zeszłym roku w Sudanie Południowym ok 12 tysięcy dzieci zostało wykorzystanych jako żołnierze.
W wyniku trwającego konfliktu ponad 1,5 mln straciło domy i opuściło swoje ziemie, a ponad 2,5 cierpi głód.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.