Amerykański specjalista od homoseksualizmu, zwany przez homoaktywistów "wrogiem publicznym nr 1", pozwał polski portal progejowski. Dr Paul Cameron chce sprostowania, przeprosin i 30 tys. zł odszkodowania za podważanie jego kompetencji naukowych, przez co odwołana została część jego spotkań na polskich uczelniach.
Proces ten jest jednym z nielicznych (jeśli niejedynym w Polsce) przykładów sądowej ofensywy obrońców rodziny przeciw homolobby. Pierwsza rozprawa odbędzie się 1 kwietnia w Toruniu. Pozwanym jest tamtejsze Stowarzyszenie na rzecz Lesbijek, Gejów, Osób Biseksualnych, Osób Transpłciowych oraz Osób Queer „Pracownia Różnorodności”, redaktor naczelny prowadzonego przez "Pracownię" czasopisma internetowego Krzysztof Łukaszewski oraz jego dziennikarze: Przemysław Szczepłocki i Monika Dąbrowska. Dr Cameron przybędzie na rozprawę. Jego pełnomocnikami są prawnicy, związani z instytutem Ordo Iuris.
Sprawa dotyczy lat 2010–2013. W tym czasie progejowska witryna zarzucała amerykańskiemu psychologowi, że "nie kieruje się wiernością prawdzie", jest "naukowym hochsztaplerem", że "notorycznie fałszuje dane", "pozoruje badania" i "uprawia pseudonaukę”. Co więcej, w 2012 r. pozwani skierowali do kilkudziesięciu polskich uczelni oraz Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego pismo, dezawuujące osobę dr. Camerona i jego osiągnięcia naukowe. Akcja ta, jak również publikacja w "Gazecie Wyborczej", doprowadziły do odwołania części spotkań amerykańskiego naukowca na polskich uczelniach.
Broniąc swego dobrego imienia, dr Cameron powołuje się m.in. na wieloletnią pracę na stanowiskach profesorskich na Uniwersytecie Louisville i Uniwersytecie Nebraska. Przedstawia swe publikacje, skatalogowane w cenionych bazach danych tekstów naukowych, takich jak Pubmed czy journals.cambridge.org. Jego prace były publikowane w renomowanych czasopismach specjalistycznych (wysoki Impact Factor), takich jak „Canadian Journal of Psychiatry”, “Journal of Biosocial Science"(Cambridge University Press) czy „JAMA - Journal of American Medical Association”. By się w nich ukazać, prace dr. Camerona musiały przejść przez gęste sito recenzentów. Co więcej, psycholog z Colorado sam jest regularnie proszony o zrecenzowanie publikacji, nadsyłanych do pisma "Postgraduate Medical Journal", wydawanego przez Brytyjskie Stowarzyszenie Medyczne (British Medical Association). Szczyci się i tym, że jego prace zostały uznane przez Federalny Sąd Apelacyjny na Florydzie za merytoryczną podstawę wyroku, dotyczącego ograniczenia praw adopcyjnych par homoseksualnych (sprawa Lofton v. Secretary of Dept. of Children & Family z roku 2004).
Skąd więc niechęć środowiska gejowskiego do dr. Camerona? W rozmowie z "Gościem Niedzielnym" przyznał on, że jako młody naukowiec był lekko progejowski. - Uważałem, że to niesłusznie dyskryminowana orientacja. Dane, badania, doświadczenie kliniczne powoli korygowały moje początkowe założenia - przyznał psycholog. Jego publikacje, a także udział w skutecznej kampanii przeciw progejowskiej inicjatywie legislacyjnej w Nebrasce w 1982 r. spowodowały, że zwolennicy politycznej poprawności próbują zamknąć mu usta.
– Nieraz grożono nam śmiercią. Nasze dzieci były dodatkowo chronione w szkole. Kiedyś zamordowano ich ulubione zwierzątko. Geje pryskali mnie krwią zakażoną AIDS i pluli na mnie - mówił Paul Cameron.
Pytany przez gosc.pl, czy proces w Toruniu jest pierwszym wytoczonym przez niego, amerykański naukowiec stwierdził, że tak, choć mało brakowało, by za podobnie zniesławiającą go publikację pozwał Uniwersytet Capella. Chodziło o naruszający jego dobre imię passus w pracy doktorskiej Toby'ego T. Canninga. Do procesu nie doszło, bo nieprawdziwe informacje zostały skorygowane. - Współpracujący ze mną prawnik stwierdził, że - według jego wiedzy - to pierwszy przypadek, by Uniwersytet Michigan (na którym gromadzone są wszystkie prace doktorskie napisane w USA), wprowadził zmiany do zarchiwizowanej w nim dysertacji - powiedział nam dr Cameron.
PiotrSkargaTV
Dr Paul Cameron - rozmowa o problemie homoseksualizmu
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.