Nawet ze szpitalnego łóżka kierował zespołem. Słoneczni nie mogą uwierzyć, że go już nie ma.
Trudno to wszystko w paru słowach streścić...
Miałam 9 lat, kiedy Mama przyprowadziła mnie na przesłuchania. Paru członków zespołu siedziało w podkoszulkach zespołowych na mniejszych bocznych praktykablach, a kandydaci na dużych.
Druh grał na fortepianie piosenkę „Zielony las”. Grał parę razy. „Rozszumiały się gałęzie pod powiewem wiatru. Wiatr przez pola do nas niesie zapach leśnych kwiatów. Zielony las...”.
Do dziś pamiętam te słowa... Same płyną... Zaśpiewałam jako pierwsza, bo czułam się gotowa.
Druh pozwolił mi tylko dośpiewać do refrenu, a potem dośpiewali ze mną Słoneczni, którzy siedzieli z boku. Pamiętam jak druh Edek powiedział, że mój rocznik jest za młody (wtedy do zespołu przyjmowani byli czwartoklasiści).
Byłam bardzo zmartwiona i nie liczyłam na przyjęcie. Nie zapomnę chwili, kiedy koleżanka w szkole wręczyła mi zaproszenie z pieczęcią Słonecznych - serce skakało mi do gardła, nogi same niosły... Dostałam się!!!!
Druh Edek na pierwszej próbie powiedział, że naszą czwórkę: Asię, Alinkę, Magdę i mnie przyjmuje warunkowo, bo powinnyśmy przyjść za rok. Czułam się bardzo wyróżniona. Bardzo starałam się zasłużyć na to wyróżnienie.
Odtąd zaczęły się próby. Warunkiem uczestniczenia w próbach były bardzo dobre oceny w nauce. Na początku przychodziliśmy tylko raz w tygodniu na chór, po miesiącu zaczęły się zajęcia taneczne i baletowe, a potem mogliśmy uczestniczyć w zajęciach zespołu, uczyć się układów, szlifować zdobyte umiejętności.
Nie zapomnę, po pół roku, zimą, miałam pierwszy występ. Nogi mi drżały, oczywiście myliłam kroki, strony... i wszystko było nie tak...
Po występie byłam bardzo przygnębiona, a Druh podszedł do mnie, usiadł i przy całym Zespole powiedział, że tym pierwszym występem weszłam do Zespołu i już nie jestem kandydatem...
To wystarczyło, by cała żałość po nieudanym występie zmieniła się w wielką radość. A potem były próby trzy razy w tygodniu, koncerty w kraju i za granicą, wyjazdy na obozy polskie i międzynarodowe, zgrupowania, nagrania audycji „Śpiewaj z nami”, nagrania piosenek. Jak mówił Druh Edek: ”Praca, praca, praca...” Pamiętam zapach fajki, którą palił.
Jego mottem, często powtarzanym, kiedy buntowaliśmy się (jak to nastolatki) było: „Zamień swoje JA na nasze MY”. Prawie przy każdej okazji robił pogadanki na temat uczciwości, lojalności, wierności zasadom, prawu harcerskiemu, skromności, punktualności ,a także dumy z dobrze wypełnionej pracy czy zadania.
Wtedy inaczej to postrzegałam... Dzisiaj widzę, że nie straciły nic na wartości. Tym bardziej, że jako matka staram się te zasady wpoić moim dzieciom.
Teraz widzę jakie to trudne... Moje dzieci także są harcerzami, jeżdżą na obozy, śpiewają przy ogniskach.
Pamiętam, kiedy wieczorami na obozach Druh Edek brał akordeon i grał... uczył nas piosenek harcerskich, przepięknych dumek rosyjskich... Do teraz dźwięczą mi w uszach. To chyba dlatego moje dzieci uczą się gry na instrumentach.
Zawsze miał głowę pełną pomysłów. Kiedy ostatnio rozmawiałam z Nim, rozmontowywał z Druhem Wiesiem praktykable i nosiliśmy deski...
Chyba widział żal w moich oczach (w końcu tyle lat na nich stałam podczas prób chóru), bo powiedział, że nie ma co oglądać się wstecz, że nie wiadomo ile potrwa remont Pałacu Młodzieży i nie wiadomo jak później będzie wyglądała nasza siedziba, ale ma parę nowych pomysłów, które musi dopracować i zamierza tę przerwę w działalności Słonecznych wykorzystać na skrystalizowanie ich.
Mówił o tym, że świat wokół się zmienia i nie należy rozpamiętywać przeszłości, ale stawić czoła nowemu wyzwaniu, że trzeba mieć jasny umysł i nie bać się przyszłości.
Byłam w zespole 8 lat, ale „Słoneczną” będę do końca życia. To Druh nauczył mnie, że uśmiech pomaga w życiu, a po każdym upadku należy wstać, otrzepać kolana i ruszać dalej z podniesionym czołem...
Joanna Krużel-Miłek Katowice
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.