Ogień strawił fabrykę obuwia w stolicy kraju - Manili. Liczba ofiar może wzrosnąć.
Do 72 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych pożaru w fabryce obuwia w Manili - poinformowała w czwartek filipińska straż pożarna. Poprzednio mówiono o 58 zabitych i 13 zaginionych. Policja zapowiedziała, że winni pożaru zostaną ukarani.
Co najmniej 72 ciała wyciągnięto z gruzów dwukondygnacyjnego budynku fabryki Kentex Manufacturing Inc., położonej w przemysłowej dzielnicy Valenzuela na północnych przedmieściach Manili. Produkowano w niej kapcie i japonki. Według właściciela firmy Veato Ang w fabryce pracowało ok. 200-300 osób.
Według wstępnych ustaleń ogień pojawił się w środę, gdy iskry z maszyny spawalniczej trafiły w pojemnik z substancją chemiczną w pobliżu głównego wejścia do fabryki. Nastąpiła ogromna eksplozja, pojawił się ogień i kłęby czarnego dymu. Pożar szybko się rozprzestrzenił, bo w budynku znajdowało się dużo łatwopalnej gumy.
Policja zapowiedziała ukaranie winnych pożaru. "Na pewno zarzuty zostaną postawione, bo bez względu na to, czy było to podpalenie czy wypadek, zginęli ludzie" - zapowiedział p.o. komendanta głównego filipińskiej policji Leonardo Espina.
Analitycy cytowani przez agencję Reutera zauważają, że tragiczny w skutkach pożar to kompromitacja dla rządu prezydenta Benigno Aquino, który chwalił się poprawieniem warunków pracy i ścisłym przestrzeganiem zasad BHP w fabrykach.
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.