Obrabowane i zniszczone kościoły, spalone domy, a życie ich mieszkańców zagrożone. Taki jest efekt ataku na chrześcijańską dzielnicę w stolicy Pendżabu Lahaurze, drugim co do wielkości mieście Pakistanu, liczącym 11 mln mieszkańców.
„Wczoraj po południu – relacjonuje Riaz Arif, pastor protestanckiego kościoła św. Józefa – grupa muzułmanów, zauważywszy chłopca palącego gazety, które miały jakoby zawierać fragmenty Koranu, zaprowadziła go na posterunek policji. Zorientowawszy się, że chłopak jest chorym psychicznie narkomanem, funkcjonariusze zignorowali sprawę. Wówczas kilku liderów islamskich zgromadziło tłum, który zabarykadował ulicę i żądał spalenia żywcem oskarżonego o bluźnierstwo”. Policja próbowała bezskutecznie zaprowadzić porządek, skutkiem czego zastępcaj komisarza został ranny.
Katolicki ksiądz John Arshad z parafii Dhup Sarri relacjonuje: „Gdy przyjechałem do Kościoła, muzułmanie już wszystko zdemolowali. Słyszałem też strzały. Z tego, co wiem, chłopak, od którego wszystko się zaczęło, jest pod opieką policji, chociaż niektórzy twierdzą, że został zamordowany”. Część chrześcijan uciekła, część zabarykadowała się w swoich domach, a przybyły oddział komandosów próbuje opanować sytuację.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.
Raport objął przypadki 79 kobiet i dziewcząt, w tym w wieku zaledwie siedmiu lat.