Setki zagranicznych turystów jest ewakuowanych w sobotę z Tunezji nazajutrz po ataku na plaży i w hotelu Imperial Marhaba w mieście Susa (Sousse). Do ataku przyznali się dżihadyści z Państwa Islamskiego. Zginęło 39 osób, głównie zagranicznych turystów.
Eksperci apelują, żeby na wypoczynek wybierać miejsca, które nie są wymieniane na liście Ministerstwa Spraw Zagranicznych jako zagrożone terroryzmem.
W nocy z piątku na sobotę premier Tunezji Habib Essid ogłosił pilne działania władz w następstwie zamachu, najkrwawszego w najnowszej historii kraju.
Brytyjskie biuro podróży Thomson poinformowało w sobotę, że wyśle dziesięć samolotów do Tunezji dla około 2500 turystów z Wielkiej Brytanii. Biura Thomson i First Choice anulowały ponadto wszystkie wycieczki zaplanowane na przyszły tydzień.
W sobotę rano brytyjskie MSZ potwierdziło, że w piątkowym zamachu w Susie zginęło pięcioro obywateli W. Brytanii. 36 osób zostało rannych. Wśród ofiar są turyści z Niemiec, Belgii, Norwegii, Irlandii i Francji.
W nocy setki turystów opuszczały hotele i autobusami wyjeżdżały na lotnisko Enfidha, między Tunisem a Susą. W sobotę rano ewakuowali się kolejni turyści - pisze agencja AFP. Na tablicy odlotów na tym lotnisku widniało trzynaście kierunków lotów, w tym do Londynu, Manchesteru, Amsterdamu, Brukseli i Petersburga.
"Boimy się, to miejsce nie jest bezpieczne" - powiedział AFP jeden z podróżnych. "Nasze biuro podróży poradziło nam, byśmy natychmiast wrócili do kraju, do Belgii" - mówił turysta.
Wśród zamordowanych nie ma Polaków; jednak polskie biura podróży wycofują ofertę wyjazdów do Tunezji, część z nich sprowadza polskich turystów do kraju. Pierwsze powroty zaplanowano na niedzielę.
W nocy z piątku na sobotę premier Tunezji poinformował, że zamachu dokonał terrorysta, który wszedł na teren hotelu przez plażę, strzelając do przypadkowych ludzi. Następnie skierował się w stronę basenu, a później - recepcji, oddając ogień do turystów i personelu hotelowego - podano na stronie internetowej radia Mosaique FM.
Habib Essid oświadczył, że wojna z terroryzmem będzie dalej prowadzona i to nie tylko przez tunezyjskie siły porządkowe, ale wszystkich obywateli. Premier wezwał Tunezyjczyków, by pozostali zjednoczeni w obliczu zagrożenia terrorystycznego.
W związku z zamachami zostało wszczęte śledztwo. Jak zapowiedział szef rządu, władze planują w ciągu najbliższego tygodnia zamknąć 80 meczetów, które są poza kontrolą rządu, w tym ministerstwa ds. religii, i nakłaniają do przemocy.
Ponadto Essid zapowiedział wprowadzenie w życie przepisów mówiących o rozwiązaniu partii politycznych i stowarzyszeń, które nie przestrzegają tunezyjskiej konstytucji - czytamy na stronie rozgłośni Mosaique. Zrewidowane zostanie również prawo zakładania stowarzyszeń, a konta tychże będą od tej pory kontrolowane przez państwo. Ponadto do czynnej służby wojskowej zostaną powołani wszyscy rezerwiści i rozmieszczeni w kraju - podaje Mosaique FM.
Do zamachu w Tunezji przyznała się grupa bojowników Państwa Islamskiego. W oświadczeniu zamieszczonym w piątek wieczorem na Twitterze terroryści udostępnili trzy zdjęcia pokazujące zamachowca. "Nasz brat, żołnierz kalifatu, Abu Jihja al-Kairuni, dotarł do celu, do hotelu Imperial, pomimo środków bezpieczeństwa" - głosi oświadczenie. Jak dodano, zabił on "40 niewiernych".
W marcu islamiści z IS zaatakowali muzeum Bardo w Tunisie, zabijając 21 zagranicznych turystów. Wśród zabitych byli m.in. turyści z Polski, Japonii, Francji i Włoch. Podczas operacji sił specjalnych zginęli też dwaj napastnicy. Od czasu tego zamachu branża turystyczna, która jest strategiczna dla gospodarki Tunezji, odnotowała w kwietniu br. spadek liczby turystów o blisko 26 proc., a także spadek wpływów z dewiz o ponad 26 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym.
Turystyka stanowi około 7 proc. PKB Tunezji; w branży tej bezpośrednio i pośrednio zatrudnionych jest ok. 400 tysięcy osób.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.