"Nie nawracamy nikogo, nie ewangelizujemy" - mówi o swojej telewizji ks.
Kazimierz Sowa, dyrektor kanału tematycznego religia.tv. Został on laureatem
Nagrody Dziennikarskiej "Ślad" im. Biskupa Jana Chrapka.
Uzasadnieniem do nagrody „Ślad” jest „stworzenie nowoczesnego medium poświęconego religiom, kulturze i wartościom duchowym”, czyli kanału tematycznego religia.tv. Telewizja ta istnieje od niecałych dwóch lat, co udało się przez ten czas osiągnąć, jaka jest jej oglądalność i kim jest przeciętny widz?
Ks. Sowa: Badania prowadzimy dopiero od jesieni ub.r., bo od tego czasu kanał jest dostępny dla szerszego grona odbiorców. Prowadzi je AGB. Religia.tv dociera do 3,5 mln gospodarstw domowych, głownie przez dwie platformy cyfrowe Canal + i „n”, ale także największe sieci telewizji kablowej. W tych 3,5 mln gospodarstw w styczniu, lutym i marcu włączało nas codziennie przynajmniej ok. 1-1,2 mln widzów. Porównując ten wynik z rynkiem kanałów tematycznych – nie jest źle.
Największą oglądalność mają programy na żywo, jak „Rozmównica” czy transmisja Mszy św., ale także pasmo filmów dokumentalnych i program robiony przez naszą największą gwiazdę Szymona Hołownię „Między sklepami”.
Nasz widz jest młodszy niż by się mogło wydawać – to nie seniorzy oglądają religijny kanał, ale osoby między 30. a 55. rokiem życia. Także nasi pracownicy to 30-latkowie.
Czym się inspirowano przy tworzeniu religia.tv?
- Kiedy dostałem propozycję od prezesa Mariusza Waltera przygotowania formuły kanału o tematyce religijnej, miałem za sobą dłuższy pobyt w Stanach, gdzie miałem okazję oglądać tamtejszą telewizję o tematyce tele-ewangelizacyjnej. Przyglądałem się też francuskiej KTO, włoskiemu SAT 2000. Zauważyłem różnicę między rynkiem amerykańskim i europejskim – o ile w Stanach media religijne zdominowane są przez protestantów i przekształciło się to w emocjonalny, gigantyczny spektakl z przepowiadaniem Słowa, o tyle w Europie ta telewizja ma charakter edukacyjno-katechetyczny, z otwartym studiem, dyskusjami i katechezami. Przy tworzeniu religia.tv razem z Szymonem Hołownią wiedzieliśmy, że amerykański format w Polsce nie chwyci, ale chcieliśmy, by była u nas przestrzeń na programy na żywo i studia otwarte. Dzięki temu powstała „Rozmównica”, która okazała się strzałem w dziesiątkę. Naszym „odciskiem palca” w religii.tv jest talk show „Między sklepami” – format w Polsce popularny, ale my nie rozmawiamy o „człowieku z pięcioma rękami”, tylko poruszamy sprawy społeczno-religijne. Wprowadziliśmy też dużo programów dokumentalnych, by stworzyć nasze „katolickie Discovery” – pokazać, że świat jest kolorowy i ciekawy, i trzeba go odkryć.
Przygotowaliśmy ok. 25 pomysłów na programy, z których w pierwszym sezonie zrealizowaliśmy 10 projektów, a w drugim roku następnych 10.
Czy nie obawiał się Ksiądz ryzyka związanego z robieniem telewizji religijnej w komercyjnej grupie ITI...
- ..zwłaszcza w grupie TVN-u, to trzeba powiedzieć, bo to wywołuje największe emocje.
...gdzie myśli się bardziej o „słupkach oglądalności” i pieniądzach niż o treści...
- Nie jest tajemnicą, że tego typu przedsięwzięcie nie kosztuje przysłowiowe 2 zł, tylko kilkanaście milionów rocznie. Korzyść z pracy w wielkim koncernie polega na dostępie do najnowszych technologii i kontakcie z ciekawymi ludźmi. Ale istnieje też ryzyko nie tylko związane z komercjalizacją tematu. „Biorąc” do współpracy księdza, prezes Walter musiał liczyć się z pewnym obciążeniem – mogły pojawić się naciski i oczekiwania. Oczekiwania były, ale mogę wymienić też dwa nazwiska – kard. Stanisława Dziwisza i abp. Kazimierza Nycza – którzy mieli do mnie zaufanie, powiedzieli „Pokaż produkt a potem będziemy oceniać”. Poza tym znaczek „ TVN-u” jest wyzwaniem, by nie odstawać poziomem programów od pozostałych. Ale usłyszałem też podczas rozmowy z prezesem Walterem „nie na wszystkim musimy zarabiać”. ITI chce pokazać, że może robić niekomercyjne rzeczy lub niekomercyjne wprost. Media publiczne zostawiły pole na działalność misyjną i tam wchodzą teraz inni,
Co do „słupków” – naszym celem jest stanie się w kategorii kanałów edukacyjno-kulturalnych jednym z czołowych, wyrobić sobie markę. A to się uda, gdy będzie nas oglądać znaczna liczba widzów i gdy zaczną nas dostrzegać reklamodawcy.