Księża Sowa i Seniuk przekonują w GW, że ich słowa nie oznaczały przeciwstawiania się biskupom.
Słowa „my nie jesteśmy episkopoi, my jesteśmy tylko presbiteroi” nie oznaczają przeciwstawiania się biskupom – mówi ks. Aleksander Seniu w „Gazecie Wyborczej” o swojej wypowiedzi z Mszy w intencji prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Wyjaśnia, że było to wyjaśnienie w kontekście dalszych słów. - Po reakcji zebranych w kościele na słowa te słowa, natychmiast dodałem „chyba Państwo nie zrozumieliście dobrze moich słów” – mówi duchowny. Jego zdaniem GW niedokładnie zacytowała jego wypowiedź w swojej relacji.
Rzecznik archidiecezji warszawskiej zapewnił KAI, że kuria będzie wyjaśniała tę sprawę, jak w każdej sytuacji, kiedy podczas Mszy św. dochodzi do zdarzeń, które wywołują kontrowersje medialne
Ks. Aleksander Seniuk przewodniczył wieczorem 6 sierpnia Mszy św. w kościele sióstr wizytek w intencji „prezydenta Bronisława Komorowskiego, jego małżonki Anny, jego dzieci i całej jego rodziny”. W imieniu koncelebrujących księży na zakończenie liturgii przeprosił prezydenta Komorowskiego, za niesprawiedliwości, wypowiedziane również przez „ludzi Kościoła”.
- My nie jesteśmy episkopoi ale presbiteroi i każdy na swoją miarę czujemy odpowiedzialność za te niesprawiedliwości rzucane na Pana - mówił wówczas. - To prawda, że nieraz w poczuciu bezsilności milczymy wtedy, kiedy trzeba wołać, że tak nie można, że tak nie mówi Ewangelia - zauważył i przeprosił B. Komorowskiego, za raniące słowa dotyczące jego wiary, sumienia i wierności Kościołowi. - Prosimy, wybaczcie nam i także tym wszystkim, którzy nie wiedzą, co czynią - powiedział.
W sobotniej GW znalazła się również rozmowa z ks. Kazimierzem Sową. – Przeprosiliśmy, żeby atakowany prezydent nie czuł się przez Kościół odrzucony – tłumaczy w niej. Były dyrektor Religia TV uważa, że wiele osób odetchnęło z ulgą, że słowa przeprosin padły z ust osób duchownych.
Zdaniem ks. Sowy należy zachować ostrożność, gdy chodzi o obietnice polityczne PiS i zaznacza, że listy biskupów do polityków nie są niczym złym, ponieważ w ten sposób lobbują obecnie różne grupy.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.