PiS pokazało prawdziwą twarz: partii antyeuropejskiej, ksenofobicznej, wiecznie dążącej do kłótni i szukania wrogów - zarzuciła w środę w Sejmie premier Ewa Kopacz w reakcji na wcześniejszą wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w debacie nad informacją rządu o kryzysie migracyjnym.
"Słowami pana prezesa, PiS, w okresie kampanii wyborczej, na pięć tygodni przed wyborami, pokazało prawdziwą twarz, partii antyeuropejskiej, ksenofobicznej, wiecznie dążącej do kłótni i szukania wrogów. To jest pierwsza zapowiedź, tak to jest pierwsza zapowiedź wyprowadzenia Polski z UE i to Polacy powinni wiedzieć" - powiedziała szefowa rządu.
Rząd nie ma prawa, "pod zewnętrznym naciskiem", bez zgody społeczeństwa, podejmować decyzji, które mogą mieć negatywny wpływ m.in. na życie publiczne, sferę wolności i na bezpieczeństwo - oświadczył szef PiS Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS ocenił, że wypowiedzi przedstawicieli rządu, których - jak zaznaczył - uważnie słuchał "są cokolwiek sprzeczne".
"Z jednej strony deklaracje pani premier, a także pana przewodniczącego (klubu PO) z filozofii politycznej, a z drugiej strony różnego rodzaju zapowiedzi budowy twierdzy Europa i twierdzy Polska. Nie wiem, jak to ze sobą pogodzić. Dobrze, żeby sam obóz rządzący wiedział, o co w gruncie rzeczy chodzi" - mówił Kaczyński.
"Ważne jest pytanie: czy rząd ma prawo - pod obcym, zewnętrznym naciskiem, bez wyrażonej zgody narodu - podejmować decyzje, które z wysokim stopniem prawdopodobieństwa mogą mieć negatywny wpływ na nasze życie, naszą codzienność, nasze życie publiczne, przestrzeń publiczną, na naszą realną sferę wolności, wreszcie na nasze bezpieczeństwo" - powiedział prezes PiS.
Jak oświadczył, PiS uważa, że rząd nie ma prawa do podejmowania takich decyzji. "Co więcej uważa, że podejmowanie tego rodzaju decyzji bez wyraźnej zgody społeczeństwa, a takiej zgody nie ma, jest łamaniem konstytucji, łamaniem zasady suwerenności narodu, a także praw obywatelskich. Dlatego nie ma tutaj naszej zgody" - kontynuował prezes PiS.
Kaczyński powiedział, że nie chodzi o przyjęcie tej czy innej liczby cudzoziemców, tylko o to, że - według niego - istnieje poważne niebezpieczeństwo, że zostanie uruchomiony pewien proces. Skrótowo - mówił Kaczyński - można go opisać tak, że najpierw liczba cudzoziemców gwałtownie się zwiększy, następnie nie będą oni przestrzegać, bo nie chcą naszego prawa i naszych obyczajów, a później albo i równolegle - będą narzucać, w agresywny i gwałtowny sposób, w przestrzeni publicznej swoją wrażliwość i swoje wymogi w różnych dziedzinach życia.
"Jeżeli ktoś mówi, że to nieprawda, to niech się rozejrzy po Europie. Niech spojrzy choćby na Szwecję - 54 strefy, gdzie obowiązuje szariat i nie ma żadnej kontroli państwa; obawy przed wywieszaniem flagi szwedzkiej na szkołach, tam jest taki obyczaj, bo na tej fladze jest krzyż. Nawet okazuje się, że szwedzkim dziewczętom, uczennicom nie bardzo już dziś wolno chodzić w krótkich strojach, bo to też się nie podoba" - mówił Kaczyński.
Premier stwierdziła, że Polacy nie mogą "zaprezentować się w Europie jako ludzie, którzy chcą się ogrodzić murem, mówić: 'jesteśmy samowystarczalni, jesteśmy sami dla siebie i kochamy samych siebie'".
"Pan prezes wymieniał, że najważniejsza jest rodzina, najbliżsi, potem dopiero obywatele. Myślę, że zapomniał po drodze powiedzieć o partii, swojej partii, którą kocha nad życie i bardziej niż cały naród" - powiedziała Kopacz.
"Chcę zapytać czołowych obrońców życia i pierwszego katolika, jaką cenę za życie wyznaczył. Dzisiaj mówi: 'zapłaćmy', więc ja pytam PiS, jaką cenę ma ludzkie życie" - powiedziała Kopacz.
"Panie prezesie, proszę mi przypomnieć, kto negocjował Traktat Lizboński, gdzie w polityce migracyjnej zrezygnowano z jednomyślności na rzecz głosowania większościowego. Czy to przypadkiem nie był śp. prezydent Lech Kaczyński - pytała szefowa rządu. - Czy nie uczynił tego po kilkugodzinnych konsultacjach z panem, panie prezesie".
Jarosław Kaczyński odpowiadając na emocjonalne wystąpienie premier Ewy Kopacz stwierdził, że Polska nie była w stanie sprzeciwić się samodzielnie Traktatowi Lizbońskiemu, a ile się dało wynegocjować, tyle Lech Kaczyński wynegocjował. Dodał, że słowa premier Kopacz są kolejnym przykładem nieuczciwego ataku PO na osobę nieżyjącego prezydenta.
Jarosław Gowin, zwrócił uwagę, że szefowa PO - apelując o oddzielenie debaty od trwającej kampanii wyborczej, sama jako pierwsza te dwie rzeczy połączyła, atakując PiS. Gowin wymienił trzy rzeczy, które należy w Polsce poprawić, by zatroszczyć się o bezpieczeństwo w kontekście rosnącego napływu imigrantów. Jego zdaniem konieczne jest przede wszystkim wzmocnienie kompetencji Straży Granicznej, której zadaniem powinna być m.in. kontrola ośrodków dla uchodźców. Zaznaczył, że w Polsce należy jak najszybciej utworzyć gwardię narodową, w skład której weszliby ochotnicy. Trzeba także wzmocnić istniejące, ale niedofinansowane centrum antyterrorystyczne, ponieważ zagrożenie terroryzmem będzie raczej rosło, a nie malało.
Poseł Patryk Jaki z PiS, wzburzony przemówieniem premier, pytał ją, ilu osobiście uchodźców zamierza przyjąć. Zaznaczył też, że Niemcy przywrócili kontrole na granicach, gdyż sami nie radzą sobie z oddzieleniem spośród imigrantów tych, którzy faktycznie uciekają przed niebezpieczeństwem, śmiercią, a tych, którym zależy na kwestiach ekonomicznych. Podobnie wypowiadali się - jak przypomniał poseł PiS - Beniamin Netanjahu czy służby amerykańskie. Skoro Izrael czy USA nie są w stanie zweryfikować, kto jest kim wśród uchodźców, dowodził, to czy naprawdę polskie służby będą potrafiły to zrobić?
Poseł John Godson (PSL) zaznaczył, że Polska zawsze cieszyła się opinią kraju solidarnego i stanowiącego schronienie dla prześladowanych. Jego zdaniem łatwo dziś tę opinię zniszczyć. Stwierdził, że jeśli dziś Europa przestaje być chrześcijańska, to dlatego że świadectwo samych chrześcijan jest zbyt słabe, a islamizacja Europy nie wynika z tego, że istnieją mniejszości muzułmańskie, ale ze słabnącej wiary chrześcijan. Dodał także, że jeśli dziś Polska nie wykaże się solidarnością z krajami, które borykają się z największym najazdem imigrantów, to musi liczyć się też z tym, że kiedyś te kraje odwrócą się od nas w potrzebie.
Patryk Jaki nawiązując do kwestii solidarności europejskiej, przypomniał, że świadectwem tego, jak solidaryzowały się z Polską europejskie mocarstwa, są chociażby ustalenia jałtańskie po drugiej wojnie światowej.
Więcej o przebiegu debaty:
Przeczytaj także
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.