Robotnicy fabryki tekstylnej w Bangladeszu podpalili zakład w poniedziałek w trakcie trzeciego dnia protestów, podczas których żądają wypłaty pensji. Według policji sytuacja jest pod kontrolą. W zamieszkach rannych jest co najmniej 30 osób.
Powodem protestów robotników jest też śmierć dwóch ich kolegów podczas podobnej demonstracji, która miała miejsce w weekend na przedmieściach stolicy kraju - Dhaki.
Agencja Associated Press zaznacza, że w sektorze włókienniczym robotnicy coraz częściej protestują z powodów finansowych. Miesięczna pensja to mniej niż 25 dolarów. Rządowe dane, ogłoszone w niedzielę pokazują, że z 825 fabryk 122 nie wypłaciło pracownikom pensji za okres od stycznia do maja.
W zeszłym roku dochody Bangladeszu z eksportu tekstyliów i ubrań sięgnęły 11 miliardów dolarów. Według organizacji eksporterów na ich działalności odbija się globalne spowolnienie gospodarcze. Rząd zapowiedział już "stanowcze działania", by zapobiec niepokojom w zakładach produkujących ubrania. W około 4,5 tys. takich fabryk na terenie Bangladeszu pracuje ponad 2,5 miliona ludzi.
Sytuacja bezpieczeństwa na Haiti systematycznie pogarsza się od kilku lat.
W tym roku przypada 1700. rocznica pierwszego soboru ekumenicznego w Nicei.
Scholz skrytykował propozycję zwiększenia wydatków na obronność do 3,5 proc. PKB.