Prawdopodobnie we wrześniu odbędzie się druga tura zwolnień grupowych w Bumarze Łabędy - przekazała PAP w poniedziałek rzeczniczka zakładów Ewa Kubisiewicz-Boba. Pracę utraci 350 osób.
Wraz z rozpoczętymi w czerwcu zwolnieniami 450 osób oznacza redukcję zatrudnienia o 800 osób. To jedna czwarta całej załogi.
Jak powiedziała Kubisiewicz-Boba, redukcje obejmują przede wszystkim pracowników umysłowych i tych, którym kończyły się umowy czasowe. "Na razie robimy wszystko, by utrzymać w pełni moce produkcyjne" - podkreśliła. Zwolnienia zostały rozłożone między poszczególne spółki Bumaru Łabędy.
Według Kubisiewicz-Boby, pracownikom przysługują odprawy uzależnione od ogólnego stażu pracy lub stażu zatrudnienia w Bumarze - najdłużej pracujący otrzymają trzykrotność pensji. Jak napisała w poniedziałek "Gazeta Wyborcza", początkowo związki walczyły o zablokowanie zwolnień, a potem o to, by odchodzący otrzymywali półroczne wynagrodzenie. Na to jednak nie zgodziła się dyrekcja zakładu.
Władze firmy uważają, że wobec spadku zamówień utrzymanie całej, liczącej przed zwolnieniami ok. 3,2 tys. osób, załogi nie jest już możliwe. W pierwszej połowie roku zakończono realizację ostatniego dużego zamówienia - wartego 380 mln USD kontraktu dla Malezji.
Jak podkreśliła Kubisiewicz-Boba, nowych zamówień na razie nie ma. "Priorytetem jest dostosowanie się do aktualnej sytuacji. Szukamy zamówień - jak tylko możemy - na wielu rynkach, na chwilę obecną jednak żadnych konkretów nie ma. Trudno też mówić oficjalnie o jakichś kierunkach - w tej branży rozmowy trwają długo" - dodała.
Bumar Łabędy dotknęły cięcia zamówień polskiej armii, która zamiast planowanych 58 kołowych transporterów Rosomak, w tym roku kupi 32 pojazdy z tegorocznych oraz 16 z ubiegłorocznych dostaw. Poza Rosomakami w poprzednich latach wojsko zlecało Bumarowi remont 1-2 czołgów rocznie. Działalność firmy oparła się więc głównie na eksporcie i częściowo na produkcji cywilnej (stanowiła 20 proc. normalnej działalności). W ostatnim czasie Zakład Konstrukcji Spawanych produkował m.in. konstrukcje dla odbiorcy niemieckiego.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.