Czterdzieści trzy osoby, głównie ludzie starsi, zginęły w piątek rano w zderzeniu czołowym autokaru i ciężarówki na południowym zachodzie Francji. Ofiary to członkowie klubu trzeciego wieku, którzy jechali na jednodniową wycieczkę.
Liczba ofiar piątkowego zderzenia autokaru i ciężarówki na południowym zachodzie Francji wzrosła do 43. Zginęli głównie ludzie starsi, ale wśród ofiar jest też małe dziecko.
Po zderzeniu, do którego doszło rano na uznawanym za niebezpieczny zakręcie w gminie Puisseguin, oba pojazdy stanęły w ogniu, co - jak podkreśla policja - tłumaczy tak wysoką liczbę ofiar. Świadkowie mówią, że widzieli na miejscu chmurę dymu.
Według agencji AFP autokarem podróżowało ok. 50 osób. Zarówno kierowca autokaru, jak i kierowca uczestniczącej w zderzeniu ciężarówki przewożącej drewno ponieśli śmierć w wypadku.
Ofiary to członkowie klubu trzeciego wieku, którzy jechali na jednodniową wycieczkę.
Ośmiu pasażerom autokaru udało się wydostać z płonącego pojazdu; czterech z nich jest w stanie ciężkim - dwie osoby mają poważne oparzenia, a dwie urazy czaszki. Cztery inne osoby zostały lekko ranne - sprecyzował przedstawiciel władz departamentu Żyronda Pierre Dartout. Ciężko rannych do szpitali transportowały śmigłowce.
Władze ostrzegły, że nie jest wykluczone, iż bilans ofiar śmiertelnych wzrośnie.
Na miejsce przyjeżdżają rodziny ofiar; uruchomiono dla nich punkt pomocy psychologicznej.
Rzecznik MSW Pierre-Henry Brandet powiedział, że ratownicy mają ogromne trudności z dotarciem do ciał ofiar, które pozostały w całkowicie spalonym autokarze. Poinformował też, że ofiary to francuscy emeryci, pochodzący najprawdopodobniej z okolicy. Władze wszczęły śledztwo mające ustalić okoliczności katastrofy.
To najbardziej tragiczny wypadek drogowy we Francji od 1982 roku, gdy w karambolu koło Beaune zginęły 53 osoby, w większości dzieci.
Według francuskich mediów ofiary to członkowie klubu trzeciego wieku z miejscowości Petit-Palais-et-Cornemps w Żyrondzie, którzy rano wyjechali na jednodniową wycieczkę po regionie. Do tragicznego wypadku doszło zaledwie po przejechaniu siedmiu kilometrów.
Organizator wycieczki Francois Decauze oznajmił, że jest wstrząśnięty informacją, a w wypadku uczestniczyły osoby, "które znał bardzo dobrze, przyjaciele".
Mer Puisseguin Xavier Sublett powiedział w telewizji i-Tele, że kierowcy autokaru udało się otworzyć drzwi, umożliwiając ucieczkę kilku osobom. W rozmowie z radiem RTL mer relacjonował, że kierowca ciężarówki stracił panowanie nad pojazdem. Kierowca "próbował uniknąć zderzenia, ale nie mógł zrobić nic poza uruchomieniem mechanizmu otwierającego drzwi" - mówił Sublett.
Na miejsce wypadku udał się premier Manuel Valls, który powiedział, że katastrofa ta "jest straszliwym szokiem dla całej Francji".
Również ministrowie spraw wewnętrznych i transportu - Bernard Cazeneuve i Alain Vidalies - przybyli na miejsce wypadku. Przebywający w Atenach prezydent Francois Hollande oświadczył, że francuskie władze są "całkowicie zmobilizowane w związku z tą straszną tragedią". Dodał, że "jest pogrążony w smutku". Niewykluczone, że szef państwa uda się na miejsce tragedii, wracając z oficjalnej wizyty w Grecji.
Kancelaria prezydenta Andrzeja Dudy poinformowała, że wysłał on depeszę kondolencyjną do Francois Hollande'a, w której "zapewnił, że łączy się w bólu i modlitwie z rodzinami ofiar katastrofy".
Premier Ewa Kopacz napisała w depeszy kondolencyjnej do prezydenta Francji, że "rząd i społeczeństwo Rzeczypospolitej Polskiej łączą się w bólu z rodzinami ofiar".
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.