Zagrożony jest program wsparcia dla najbiedniejszych gmin. Korzystały z niego również parafie, które we współpracy z gminami i organizacjami pozarządowymi zamierzały m.in. otworzyć ośrodki wspierania rodzin czy pomagać uzależnionym.
Czy środki finansowe na te cele zostaną obcięte – zdecyduje w przyszłym tygodniu Sejm, podczas debaty i głosowania nowelizacji budżetu. - Ci którzy podjęli decyzję o cięciach budżetowych nie zdają sobie sprawy z konsekwencji społecznych, jakie ta decyzja przyniesie – uważa Ewa Gliwicka, koordynatorka Programu Integracji Społecznej. - Widząc, jaka jest sytuacja finansów państwa liczymy się z tym, że nie dostaniemy całej, wcześniej zagwarantowanej kwoty. Ale w przyszłym tygodniu jest posiedzenie Sejmu, na którym nowelizacja budżetu państwa będzie jeszcze dyskutowana – dodaje.
Według Ministerstwa Finansów cięcia budżetowe obejmą rezerwę na Poakcesyjny Program Wsparcia Obszarów Wiejskich (PPWOW), co w rezultacie oznacza zaprzestanie finansowania projektów społecznych realizowanych w 500 najbiedniejszych gminach wiejskich i miejsko-wiejskich przez organizacje pozarządowe, parafie i miejscowe samorządy.
- W sposób radykalny obcięto nam środki, powinniśmy na ten rok otrzymać 87 mln złotych na zakontraktowane już usługi. Dostaniemy jedynie 14,5 mln – podkreśla Gliwicka. Koordynatorka Programu Integracji Społecznej PPWOW wyjaśnia, że pieniądze na realizację tego programu pochodzą z Banku Światowego, który przyznał te środki na rozwiązywanie lokalnych problemów społecznych. Do 6 lipca gminy zawarły już ponad 8,2 tys. umów z organizacjami pozarządowymi, ale po cięciach budżetowych może zabraknąć pieniędzy na ich realizację.
- Od dwóch lat próbujemy zaktywizować najbiedniejsze gminy wiejskie i miejsko-wiejskie, by same wypracowały swój plan działania i próbowały zmierzyć się z tym, co jest ich największym problemem społecznym – opowiada Gliwicka. Można było tak zrobić, że gmina dostałaby pieniądze a samorząd sam zdecydowałby na co zostaną przeznaczone, natomiast efekt dla społeczności byłby niewielki. Znacznie większy będzie, gdy społeczności lokalne wspólnie zdecydowały na jaki cel chcą wydatkować pozyskane środki - dodaje.
Mieszkańcy wsi wspólnie z samorządem analizowali miejscowe problemy społeczne i opracowali strategię ich rozwiązania. - To zajęło trochę więcej czasu, bo w bardzo wielu miejscach mieszkańcy wsi zupełnie nie mają potrzeby rozwoju społecznego, wszyscy najchętniej by inwestowali w drogi, kanalizację i remonty szkół, natomiast nie w rozwój społeczny. Dużo energii włożyliśmy, żeby ci ludzie usiedli razem, zechcieli i nauczyli się rozmawiać ze sobą, słuchać i mówić o problemach oraz by wypracowali własne projekty – opowiada Gliwicka. Następnym krokiem było rozpisywanie konkursów, po to, by nauczyć samorządy lokalne korzystania z takiej formuły, jaką jest konkurs na usługę społeczną. – Chcieliśmy, żeby ta praktyka pozostała „w depozycie” gminy po zakończeniu programu – dodaje.
Pięćset najuboższych gmin wiejskich przygotowało w ramach Programu Integracji Społecznej bardzo różnorodne projekty. Część z nich zdecydowała się od razu wejść w bardzo ambitne i trudne projekty, które wiążą się np. z utworzeniem centrów wsparcia dla rodzin, dotyczą przeciwdziałania przemocy domowej, zapobiegania uzależnieniom, ale też niesienia pomocy już uzależnionym. Inicjatywy te i projekty, w dużej mierze podejmowane są przez księży i parafie, w których świadczona jest pomoc, wsparcie terapeutyczne osobom współuzależnionym – zaznacza Gliwicka.
Opowiada o przykładzie gminy na Lubelszczyźnie, gdzie powstały mobilne grupy działania wspierające rodziny i pomagające uzależnionym. W skład takiej grupy wchodzi ksiądz, przedstawiciel gminnego ośrodka pomocy społecznej i przedstawiciel AA.
W ocenie koordynatorki Programu, niewielki odsetek gmin zdecydował się rozwiązywać te najtrudniejsze problemy. Znaczenie więcej spośród nich przygotowało projekty łatwiejsze do przeprowadzenia i nie wymagające wsparcia specjalistów, których w tych wsiach po prostu nie ma. – Zgłoszono bardzo dużo takich projektów, gdzie dzieci uczą starszych np. obsługi komputera, natomiast osoby starsze przekazują młodzieży i dzieciom różne tradycje. Wiele jest też projektów, które nawiązują do historii, są powrotem do korzeni – opowiada Gliwicka.
Na Podkarpaciu, we wsi, gdzie zamknięto ostatni sklep, jest piękna, choć niewyposażona cerkiew. Obok niej był opuszczony budynek szkolny, ale znalazła się grupa trzech kobiet, które zmobilizowały innych mieszkańców tej wsi. Wspólnie zaczęli odnawiać budynek szkoły, zadbali o teren wokół, założyli tam świetlicę. Mają też zamiar, nauczyć się pisania ikon, którymi ozdobią pobliską cerkiew. Planują także otworzyć kawiarenkę, bo w sąsiedniej miejscowości jest sanatorium i wielu kuracjuszy przyjeżdża oglądać ich cerkiew. - Od małego działania może zacząć się rozwój gospodarczy danej społeczności lokalnej. Bardzo istotna jest umiejętność współpracy i zaufania. Jeśli tego nie ma, nie będzie dalszego rozwoju - podkreśla Gliwicka.
Zdaniem koordynatorki, aby w przyszłości mieszkańcy wsi zdobyli się na jakąś aktywność o charakterze gospodarczym, najpierw muszą sobie zaufać i nauczyć się współpracować. Zarówno chodzi tu o współpracę między samorządem a zwykłymi mieszkańcami, ale też pomiędzy grupami mieszkańców poszczególnych wsi wchodzących w skład gminy.
Gliwicka zwraca uwagę, iż jeśli wskutek cięć budżetowych zabraknie środków na realizację przygotowanych już projektów, mieszkańcy wsi stracą zaufanie do działań inicjowanych przez państwo, zmaleje lub nawet zaniknie ich aktywność, którą udało się ożywić dzięki Programowi. Założone organizacje przejdą w stan uśpienia, ponieważ by mogły efektywnie działać i być partnerem dla samorządu wymagają obecnie wsparcia, które stracą.
Zdaniem Gliwickiej przerwanie realizacji Programu Integracji Społecznej będzie przejawem dyskryminacji obszarów wiejskich, choć celem tego Programu miało być właśnie zapobieganie wykluczeniu i wyrównanie szans mieszkańców wsi.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.