- Co najmniej cztery osoby zginęły w zamachach bombowych, do jakich doszło w niedzielę przed pięcioma chaldejskimi kościołami w Bagdadzie.
Domowej roboty ładunki wybuchowe zostały umieszczone przed wejściami do świątyń. Był to jeden z największych pojedynczych, skoordynowanych ataków na irackich chrześcijan. Dotąd nikt nie przyznał się do zamachu – donosi dziennik „New York Times”.
Niedzielne ataki bombowe zaczęły się wcześnie rano od wybuchów w pobliżu dwóch świątyń w Wahda oraz dwóch kolejnych kościołów, w dzielnicach: Dora i Gadir – wszystkie we wschodniej części Bagdadu. Rannych zostało tu 11 osób.
Najbardziej krwawy okazał się wybuch samochodu pułapki przed kościołem chaldejskim pw. Maryi Dziewicy w centrum Bagdadu. Wybuch zabił co najmniej czworo chrześcijan i muzułmanów. Eksplozja uszkodziła katolicką świątynię i zniszczyła samochody stojące w pobliżu.
„Terroryści zabijają Irakijczyków i nie patrzą, czy jesteśmy chrześcijanami lub muzułmanami. Krew chrześcijan i muzułmanów dziś została zmieszana” – mówi 71-letni Khodor Mohammed, który został ranny w plecy podczas zamachu.
W innym niedzielnym zamachu w Nasiriji na południu kraju o mało nie ucierpiał, jadący w konwoju wojskowym, ambasador USA w Iraku Christopher R. Hill. Podczas przejazdu pojazdu eksplodowała przydrożna bomba. Nikomu nic się nie stało.
Pod koniec czerwca br. rozpoczęła się ewakuacja sił amerykańskich z Iraku. Wielu Irakijczyków obawia się eskalacji przemocy z tego powodu. Szczególnie boją się wyznawcy Chrystusa. Na początku kwietnia br. w Bagdadzie, Kirkuku i Mosulu zamordowano pięciu chrześcijan.
W 28 milionowym Iraku żyje około 750 tysięcy chrześcijan.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.