Był kinowy neon, kasa biletowa, a nawet popcorn i cola. Przede wszystkim jednak projekcja filmu i spotkanie z aktorami. Wszystko po to, by spełnić jedno drobne marzenie podopiecznych darłowskiego hospicjum.
Pani Cecylia już nawet nie pamięta kiedy była w kinie. - A tu proszę, kino przyjechało do mnie - mówi wzruszona.
„Oblężenie Malborka”, film z którym przyjechało Kino Marzenie, obejrzała z szpitalnego łóżka. Wcześniej jednak musiała kupić bilet. Cena: jeden uśmiech. - Chętnie nawet i dziesięć uśmiechów bym zapłaciła, bo bardzo mi się podobało - dodaje pani Cecylia.
Do kina chętnie wybrała się też pani Halinka, zwłaszcza, że ta wyprawa oznaczała jedynie przejechanie wózkiem przez korytarz. - Po szpitalach jeżdżę ostatnie cztery lata, to i za wieloma rzeczami zdążyłam zatęsknić - mówi z uśmiechem. - Wprawdzie popcornu nie jadłam i coli nie wypiłam, ale bardzo mi się podobało, że wszystko było jak w prawdziwym kinie. A film świetny! - zapewnia.
Spełnienie marzenia podopiecznych darłowskiego hospicjum to zasługa rycerzy z Koszalina, Okonka i Szczecinka, którzy nie tylko zorganizowali kino, ale także zaprezentowali rycerski rynsztunek i swoje umiejętności.
- Ludzie chorzy, potrzebujący pomocy, przeżywający swoje ostatnie dni, często skupiają się na swoim cierpieniu, na niepokoju o to, co będzie jutro. To dzisiejsze pozytywne zamieszanie, wyprawa do kina, film, no i rycerze pozwoliły na chwilę oderwać się od tych myśli - mówi ks. Krzysztof Sendecki, dyrektor Hospicjum im. bp Czesława Domina w Darłowie. - Hospicjum to nie tylko zapewnienie zewnętrznej opieki, uśmierzenie bólu, ale także zaglądanie do serc ludzkich. Nasi podopieczni często nie mają siły ani odwagi prosić o takie drobiazgi, a one też są ważne - dodaje.
Do serc podopiecznych darłowskiej placówki zajrzał Cezary Sierzputowski - na co dzień młodszy chorąży służby więziennej z Czarnego, a po godzinach komtur Chorągwi Szczecineckiej wchodzącej w skład Koszalińskiej Kompanii Rycerskiej.
Karolina Pawłowska /Foto Gość Rycerze nie tylko przygotowali seans filmowy, ale także zaprezentowali się w pełnym rynsztunku - Kiedy miesiąc temu przywoziliśmy do hospicjum kołdry, prezent od służby więziennej, zapytałem pracującą tu siostrę o czym marzą podopieczni. Jedna z pań powiedziała mi, że ma wszystko, co potrzeba, ale najbardziej chciałaby jeszcze pójść do kina - mówi pan Czarek.
- Na początku nie wiedziałem za bardzo jak to zrealizować, ale pomyślałem, że bardzo chcę spełnić to marzenie. Nasze bractwo co roku bierze udział w wielkiej inscenizacji historycznej w Malborku, z której powstaje film więc pomyślałem, że możemy to wykorzystać. Poprosiłem Bogusława Wołoszańskiego, reżysera jednej z ekranizacji o zgodę na projekcję, zwołałem kolegów z bractwa rycerskiego, którzy w niej brali udział i tak powstało kino - opowiada.
- Niestety pani Renatka, która poprosiła o kino już zmarła, ale pozostało jej marzenie, które zostało spełnione dla innych. No i wierzymy, że pani Renata jest też tutaj z nami - mówi ks. Sendecki.
Po seansie rycerze zaprosili podopiecznych hospicjum i wolontariuszy na krótkie pokazy walk i strzelania z łuku, co zwłaszcza dla najmłodszych wolontariuszy stanowiło nie lada atrakcję. Ale nie tylko oni mogli z bliska przyjrzeć się rycerskiemu uzbrojeniu. Strzał z prawdziwej bombardy oddał bp Krzysztof Zadarko, który na sens filmowy otrzymał bilet specjalny.
Podświetlony szyld kina i kasa biletowa zrobione w czarneńskim Zakładzie Karnym zostaną w darłowskim hospicjum na dłużej, bo rycerze zapowiadają, że nie jest to ich ostatnia akcja.
- Planujemy powtórzyć to spełnianie marzeń i zaprosić podopiecznych hospicjum na przedstawienie teatralne oraz występ chóru - dodaje Cezary Sierzputowski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.