Eksperci z Unii Europejskiej i rosyjscy podejrzewają, że frachtowiec Arctic Sea, który zaginął w dziwnych okolicznościach, a potem odnalazł się w pobliżu Wysp Zielonego Przylądka, nielegalnie przewoził broń.
Tę "dziwną historię" statku z ładunkiem drewna można wytłumaczyć tylko nielegalnym handlem bronią - powiedział estoński admirał Tarmo Kouts, zajmujący się w strukturach UE problematyką piractwa, tallińskiej gazecie "Postimees" (wydanie środowe).
Także szef biura prognoz przy rosyjskim resorcie obrony pułkownik Anatolij Cyganok uważa, że teza o transporcie wojskowym jest prawdopodobna. "Myślę, że chodzi o materiały zbrojeniowe" - powiedział moskiewskiemu dziennikowi "Gazieta".
Zdaniem admirała Koutsa transporty drewna najlepiej nadają się do przemytu broni, po pod pniami najłatwiej jest ukryć np. pociski rakietowe.
Pływający pod banderą maltańską Arctic Sea z 15-osobową rosyjską załogą zaginął przed ponad dwoma tygodniami na wodach europejskich. Został odnaleziony przez rosyjską fregatę Ładnyj w poniedziałek. Nie podano szczegółów operacji, która doprowadziła do odnalezienia statku i oswobodzenia załogi.
Władze Malty twierdzą, że komisja ds. bezpieczeństwa morskiego, w której skład weszli przedstawiciele Szwecji, Finlandii i Malty, śledziła kurs statku, ale postanowiła nie ujawniać informacji o położeniu jednostki, żeby nie narażać życia ludzi.
Arctic Sea, przewożący ładunek fińskiego drewna, miał zawinąć 4 sierpnia do algierskiego portu Bidżaja. Nie dopłynął jednak do celu.
Obawy o losy załogi pojawiły się, gdy władze morskie Malty poinformowały o otrzymaniu doniesienia, że 24 lipca na pokładzie Arctic Sea, który znajdował się wówczas na wodach szwedzkich, pojawili się zamaskowani, uzbrojeni ludzie podający się za oddziały antynarkotykowe. Mieli związać załogę i przez kilkanaście godzin przeszukiwać statek.
Po raz ostatni kontakt z załogą nawiązano 28 lipca, gdy statek znajdował się w Cieśninie Kaletańskiej, prowadzącej z Morza Północnego na otwarte wody Atlantyku.
Zaginięcie statku wywołało liczne spekulacje, w tym sugestie, że mógł przewozić tajny ładunek i mógł zostać porwany przez piratów lub szpiegów.
Rosyjski minister obrony Anatolij Sierdiukow poinformował we wtorek, że zatrzymano ośmiu porywaczy statku i że są wśród nich obywatele Rosji, Łotwy i Estonii. W czasie operacji miał nie paść ani jeden strzał - podały rosyjskie agencje.
Pułkownik Cyganok przypuszcza, że załoga Arctic Sea mogła nic nie wiedzieć o "dodatkowym" ładunku.
"Financial Times" cytuje w środę anonimowego przedstawiciela zarządu fińskiej firmy shippingowej Solchart, właściciela Arctic Sea, który oświadczył, że "wszystko było możliwe". Jego zdaniem "tajny ładunek" mógł zostać ukryty w ładowniach statku, gdy Arctic Sea zawinął do Kaliningradu w celu dokonania napraw, zanim popłynął do Finlandii po drewno.
Rosyjski resort obrony wydał w środę oświadczenie, potwierdzające wcześniejsze doniesienia, że porywacze Arctic Sea domagali się okupu, grożąc wysadzeniem statku, gdyby ich żądania nie zostały spełnione.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.