Śmierć stała się w Iraku codziennością, z którą świat się oswoił i nie wywiera już ona na nim najmniejszego wrażenia. W ten sposób kolejny krwawy zamach w tym pogrążonym w wojnie kraju komentuje chaldejski patriarcha Louis Raphaël I Sako.
Wczoraj w wyniku krwawego zamachu, do którego przyznali się terroryści z tzw. Państwa Islamskiego, zginęło ponad 60 osób, a 80 zostało ciężko rannych. Do tragedii doszło na targowisku znajdującym się w szyickiej części Bagdadu.
„Śmierć stała się codziennym zjawiskiem. Zamachów dokonuje się nie tylko w Bagdadzie, ale i w innych częściach Iraku. Panuje bezkrólewie: nie został jeszcze sformowany rząd, a parlament zawiódł. Jest też ogromna korupcja – mówi Radiu Watykańskiemu abp Sako. – Przyszłość to naprawdę wielka niewiadoma. Cudem jest już to, że mimo ciągłych zamachów i powszechnego bałaganu daje się jakoś żyć, jednak ludzie są już zmęczeni i tracą cierpliwość. Dlatego też potrzebujemy konkretnych działań, by położyć kres tej tragedii i powstrzymać ucieczkę chrześcijan, a także innych mieszkańców. Wspólnota międzynarodowa nie ma pomysłu na to, jak do tego doprowadzić, ponieważ poszczególne kraje skupione są głównie na własnych interesach i nie biorą pod uwagę potrzeb ludów tego regionu. Któż jak nie my sami wie najlepiej, czego nam trzeba? By nam realnie pomóc, świat musi nas w końcu wysłuchać; tylko wówczas będzie wiedział, co robić”.
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.