- Macie odwagę grania i szerzenia Słowa Bożego w inny sposób - kto śpiewa, dwa razy się modli. Myślę, że po raz pierwszy w tym kościele usłyszałem prawdziwe fortissimo. Aż mnie ciarki przeszły - mówił oazowiczom w Jaworzu Ireneusz Dudek.
Twórca Rawa Blues Festiwal, a dziś także ambasador ŚDM - Ireneusz Dudek - był gościem bielsko-żywieckiego Diecezjalnego Dnia Wspólnoty Duchu Światło-Życie w Jaworzu (Relację z wydarzenia można znaleźć TUTAJ). Po Mszy św., mówił o swoim powrocie do Boga i relacji, jaką ma z Nim dzisiaj.
Jest katowiczaninem od pokoleń. Wychowywał się w rodzinie katolickiej. Jak sam o sobie mówi, był "porządnym człowiekiem", aż jako nastolatek zafascynował się rockiem.
- Zapragnąłem być wielkim rockandrollowcem, chciałem być jak Rolling Stones, ubierać jak muzycy rockowi Byłem bardzo próżny. Nie wiedziałem, że w tym rock and rollu tkwi ukryty diabeł - mówił I. Dudek. - Szukanie miłości, uwielbienie drugiego człowieka bez Boga, chęć pozwolenia sobie na wszystko, alkohol - brnąłem w tym aż do 31 roku życia.
Wtedy po raz pierwszy trafił do szpitala przez alkohol. Tam, w kaplicy przed Najświętszym Sakramentem, zaczął prosić Boga o pomoc. - Byłem już na dobrej drodze. Ale uwierzyłem, że jestem mocny i... wylądowałem drugi raz w szpitalu przez picie alkoholu. Choroba trzustki, a właściwie uniknięcie śmierci spowodowały, że coś się we mnie stało. To, że bylem wychowany w rodzinie katolickiej, przypomniało mi, że Bóg nie był przeze mnie zapomniany. Ja Go miałem tylko orzeźwić w sobie - kontynuował I. Dudek.
Odnowienie życia przyniosło też sukcesy w życiu zawodowym i osobistym: - Poznałem swoją żonę, wzięliśmy ślub - oczywiście kościelny - urodziły się nam dwie córki. Mieszkaliśmy w Amsterdamie, obserwując tamtejszą rzeczywistość. I pamiętam, że kiedy jedna córka miała dwa lata, a druga parę miesięcy, doszedłem do wniosku, że ten liberalizm amsterdamski, który wszedł nawet do tamtejszych kościołów, wcale mi nie pasuje. Jedna z naszych znajomych nie znała w ogóle spowiedzi osobistej, bo takiej tam już nie było; kościół, w którym wykonywano śpiewy gregoriańskie - zamknięto.
Jak mówił bluesman: - Niby ludzie zadowoleni, a czegoś nam brakowało. I powróciłem do kraju. Przyjechaliśmy zamieszkać w Jaworzu. I kiedy już myślałem, że krzyże, które sam sobie zgotowałem mam już za sobą, nagle umiera nasza 9-letnia córka Dorotka. Gdyby nie Bóg, to byśmy się załamali. Pomogła nam wiara. I nawet idąc na trumną, właściwie nie rozpaczaliśmy. To była pomoc Ducha Świętego...
Ireneusz Dudek prosił oazowiczów o modlitwę także w intencji jego drugiej chorującej córki.
Opowiadał też o tym, jak trzy lata temu - jako jedyny biały człowiek - był gościem bluesmanów w Memphis, gdzie uznano organizowany przez niego festiwal w Katowicach za największe tego typu wydarzenie w Europie.
- Myślałem sobie, co mógłbym zrobić, żeby ten międzynarodowy festiwal był inny... I jest różnica. To chyba jedyny festiwal, na którym nie ma alkoholu. Żadnego. Jest to festiwal rodzinny, trwający od 36 lat. Rodzice i dzieci cieszą się razem dobrą muzyką. Przyjeżdżają kolejne pokolenia.
Zwracając się już bezpośrednio do oazowiczów, mówił: - Macie odwagę grania i szerzenia Słowa Bożego w inny sposób - kto śpiewa, dwa razy się modli. Myślę, że po raz pierwszy w tym kościele usłyszałem prawdziwe fortissimo. Aż mnie ciarki przeszły.
A na koniec dodał: - Tam, w Amsterdamie widziałem Kościół stary, nijaki. Kiedy was tu dzisiaj zobaczyłem, to wiem, że możecie być ambasadorami Kościoła nie tylko w Polsce, ale na całym świecie.
Unijni przywódcy planują w lipcu szczyt z przywódcą Chin Xi Jinpingiem w Pekinie
Białoruski funkcjonariusz w mundurze uczestniczył w probie forsowania polskiej granicy.
Zdaniem lidera Konfederacji sprawą powinna zająć się też Państwowa Komisja Wyborcza.
Pomijając polityczny wymiar tego wydarzenia, który Polacy różnie mogą oceniać... To trzeba zobaczyć.
Zaatakowali samo centrum miasta, zabijając 34 i raniąc 117 osób
Rozpoczął się kolejny etap renowacji jednej z najbardziej znanych budowli Stambułu.