Zadanie pojednania z Polakami „nie zostanie wypełnione dopóki w Niemczech nie będzie się rozumiało Polaków wypędzonych z ich przedwojennych terytoriów wschodnich i przyczyn wypędzenia Niemców z terenów, które teraz należą teraz do Polski” - podkreślił w rozmowie z KAI kard. Georg Sterzinsky, metropolita Berlina.
Kiedy spotykają się Niemcy i Polacy zazwyczaj rozmawiają o trudnej przeszłości. Większość młodych Niemców, a także Polaków nie rozumie tego. Może bardziej powinniśmy patrzeć we wspólną przyszłość?
- Możemy mieć nadzieję, że przyszłym generacjom będzie o wiele łatwiej rozmawiać. Będzie im łatwiej patrząc w przyszłość pokonać to, co było złe w przeszłości. Z drugiej strony jeśli nie znamy przeszłości, uważamy ją za nieważną, to w końcu możemy popełniać te same błędy. Dobrze jest gdy znamy całą prawdę historyczną. Powinniśmy też wiedzieć, że sam czas nie leczy krzywd, choć pomaga leczyć rany, ale też możemy przyszłym pokoleniom przekazać złe emocje. Prawda jest ściśle związana z przebaczeniem, które tworzy zawsze głęboką wewnętrzną więź wspólnoty, o wiele większą niż zapomnienie. Doświadczamy tego w wymiarze przyjacielskim i rodzinnym. Przebaczenie dokonane z serca pogłębia bardziej naszą miłość do drugiej osoby niż powiedzenie, że o wszystkim zapomnieliśmy. Wyznanie winy i lojalność niesie autentyczne pojednanie i wiąże silniej, daje więcej siły do wspólnego działania niż zwyczajne zapomnienie.
W listopadzie Niemcy będą obchodzić 20. rocznicę upadku muru berlińskiego. Wiemy jak wiele zrobił Jan Paweł II dla uwolnienia krajów Europy środkowo-wschodniej spod komunistycznego reżimu. Jak w tym kontekście patrzą Niemcy obecnie na historyczną rolę papieża z Polski?
- Wezwanie Jana Pawła II zaraz po wyborze na papieża w 1978 r.: „Nie lękajcie się!” nie było na początku rozumiane w sensie politycznym. Powtórzył to w Polsce w 1979 r. i wtedy te słowa nabrały również politycznego znaczenia: nie bójcie się wkroczyć na drogę wolności. Papież dodał Polakom odwagi. Po tej wizycie narodziła się „Solidarność”, w 1989 r. doszło do obrad Okrągłego Stołu i wolnych, choć nie do końca, wyborów. W Niemczech cały czas obserwowano wydarzenia w Polsce z obawą, do czego one doprowadzą. Mieliśmy w pamięci, to co działo się w 1953 r. w NRD, w 1956 r. na Węgrzech, w 1968 r. w Czechosłowacji, kilkakrotnie w Polsce, kiedy dążenie do wolności było krwawo tłumione przez komunistyczny reżim. W końcu to, co stało się w Polsce i innych krajach przyczyniło się do upadku muru berlińskiego. Jan Paweł II wiele zrobił dla nas. Robił to nie z pobudek politycznych, ale wspierał wszelkie działania, aby przezwyciężyć totalitaryzm. I ta jego rola zdobyła powszechne uznanie.
Pamiętam jak Jan Paweł II przybył do Berlina w 1996 r. Leciałem z nim w helikopterze i przelatywaliśmy nad Bramą Brandenburską. Wtedy papież z dużą dozą emocji powiedział: „Teraz wiem, że skończyła się II wojna światowa”. Na początku nie pojąłem jego słów. Jak to, koniec wojny w 1996 r., kiedy to już była zamierzchła przeszłość? Ale później zrozumiałem, że spojrzał na naszą historię, na Berlin, który był stolicą dwóch dyktatur, które upadły, a po ponad 40 latach Niemcy zjednoczyły się i dopiero wtedy skończyła się wojna. Później papież przeszedł przez Bramę Brandenburską i to miało dla nas wielkie znaczenie symboliczne.
Jest także czymś historycznie symbolicznym, że następcą papieża Polaka został papież z Niemiec.
- Kardynałowie podczas konklawe mieli świadomość, jak wiele zrobił Jan Paweł II dla Kościoła i świata. Dlatego nie myślano, że po tak długim pontyfikacie papieża Polaka następcą musi być Włoch. Kard. Joseph Ratzinger był najbliższym i najbardziej znanym współpracownikiem Jana Pawła II i nie miano większych wątpliwości, że to on najlepiej będzie kontynuował jego dzieło.
Co powinniśmy jako chrześcijanie zrobić dla Europy?
- Wszystko, aby w Europie Bóg nie został zapomniany, abyśmy nie myśleli, że wystarczy nam to, że osiągnęliśmy wolność, a najważniejsze jest przyjęcie traktatu lizbońskiego, gospodarka, coś tam zrobimy z kulturą i nic już więcej nie potrzebujemy. Potrzebujemy kultury wspartej na Bogu, któremu zawdzięczamy wszystko. On jest naszym szczęściem, potrzebujemy go jako celu naszego życia.
Rozmawiał Krzysztof Tomasik
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.