Kapłan jest pasterzem, a nie "inspektorem stada" czy "księgowym ducha" - mówił papież Franciszek podczas piątkowej mszy dla księży w Watykanie na zakończenie trzydniowego Jubileuszu Kapłanów, zorganizowanego z okazji Roku Miłosierdzia.
W homilii w czasie mszy na placu Świętego Piotra z udziałem tysięcy księży z całego świata papież apelował do nich, by "postawili na serce", to znaczy na życie wewnętrzne, na "najsilniejsze korzenie życia, centrum uczuć".
Jako wzór wskazał serce Jezusa, skoncentrowane, jak dodał, zwłaszcza na tych, którzy są najdalej.
"Tam uporczywie wskazuje igła Jego kompasu, tam ujawnia słabość miłości wyjątkowej, ponieważ pragnie dotrzeć do wszystkich i nikogo nie utracić" - wyjaśnił Franciszek.
Wskazał kapłanom trzy zadania: "poszukiwać, włączać i cieszyć się". Dobry kapłan, tłumaczył Franciszek, nie myśli: "dziś już wypełniłem mój obowiązek, zajmę się tym jutro". Dodał, że posługa ta nie ma wyznaczonego czasu, a ksiądz "nie każe sobie płacić za nadgodziny".
Duszpasterz "nie broni swojej wygody, nie troszczy się o obronę swojego dobrego imienia, a wręcz bez obawy o krytykę, jest gotów zaryzykować, by naśladować swojego Pana" - dodał.
"Jest pasterzem, a nie inspektorem stada i poświęca się misji nie na pięćdziesiąt lub sześćdziesiąt procent, ale całym sobą. Idąc na poszukiwanie znajduje, a znajduje, ponieważ ryzykuje, nie zatrzymuje się po rozczarowaniach, a w trudach się nie poddaje" - zauważył Franciszek.
Apelował do kapłanów, by nie tylko trzymali otwarte drzwi, ale i wychodzili w poszukiwaniu tych, którzy nie chcą przez nie wejść.
Według papieża kapłan wzorem Jezusa nie jest przywódcą, którego owce się lękają, ale pasterzem, który z nimi idzie i wzywa je po imieniu; jest blisko ludzi.
"Przyjaznym spojrzeniem i ojcowskim sercem akceptuje, włącza, a kiedy powinien, koryguje. Jest zawsze po to, aby zbliżać. Nikim nie gardzi, ale dla każdego jest gotów pobrudzić sobie ręce" - mówił Franciszek. Podkreślił, że dobry pasterz "nie wie, co to rękawiczki".
Apelował do księży, by pierwsi wyciągali rękę, cierpliwie słuchali, odrzucali "plotki, osądy i trucizny".
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.