Konflikt między właścicielem budynku i dyrekcją jedynego w Polsce i drugiego w Europie teatru wystawiającego spektakle w języku jidysz. Aktorzy przenoszą się w plener. Co dalej z teatrem z ul. Grzybowskiej?
Joanna Krawczyk-Nasiłowska, członkini zarządu spółki Ghelamco, na czwartkowej konferencji prasowej w Warszawie podkreślała, że w tym momencie nie można dopuścić do przedstawień w gmachu Teatru ze względu na potwierdzony stan zagrożenia budynku. Jednocześnie zapewniła, że firma nie chce "pozbywać się Teatru z tego miejsca".
- Od 2010 roku prowadzimy rozmowy, mające na celu zrealizowanie nowej siedziby nowej siedziby Teatru w tej samej lokalizacji. Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce (…) i my jesteśmy zainteresowani, by w tym miejscu powstał piękny obiekt, który będzie nową wizytówką dla krzewienia kultury żydowskiej w Polsce - powiedziała.
Nakaz zamknięcia teatru wydał 30 maja Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego (PINB). Został wstrzymany 4 czerwca przez Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego (MWINB). Jego zdaniem nie było zagrożenia zawalenia się budynku.
- Decyzja z 30 maja nie może być powodem jakichkolwiek działań - przekonywała Dorota Flinker, pełnomocnik dyrekcji Teatru Żydowskiego. - Postanowienie MWINB ją zawiesiło. Została ona wycofana z obrotu prawnego. MWINB napisał ponadto, ze nakłada na właściciela ochronę przed wykonaniem decyzji, ponieważ jest ona zawieszona - dodała.
Marta Kuśmierz /materiały prasowe "Skrzypek na dachu" będzie pokazywany w plenerze - Wykonanie decyzji to jedno, odpowiedzialność karna - to drugie. Postępowanie administracyjne nie uwalnia nas od odpowiedzialności karnej - odparła przedstawicielka Ghelamco.
Jak podkreśliła Krawczyk-Nasiłowska, "próbując kontynuować działalność w budynku, w którym są istotne zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi, dyrekcja zachowuje się nieodpowiedzialnie”.
Wśród zagrożeń wymieniła m.in. brak systemu oddymiania, zły stan dróg ewakuacyjnych w budynku, groźbę zawalenia się schodów, a także zły stan drewnianego sufitu. - Jest szereg innych zaniedbań: nieudrożnione drogi ewakuacyjne, pleśń. Nawet sami pracownicy teatru podnosili szereg tych kwestii - zauważyła, nawiązując do listu otwartego, opublikowanego w czwartek przez Komisję Zakładowego Związku Zawodowego NSZZ „Solidarność”.
„Sufity w niektórych biurach na drugim piętrze przeciekają i grzybieją, w piwnicach, gdzie znajdują się różnego rodzaju magazyny (w tym dekoracji) jest tak duże zawilgocenie, że ściany są popękane i pokryte grzybem (u niektórych pracowników takie warunki spowodowały chorobę skóry) (…), w razie pożaru pracownicy administracyjni, którzy będą przebywać na pierwszym i drugim piętrze nie mają dostępu do wyjścia ewakuacyjnego (…) Wielokrotnie podnosiliśmy powyższe uwagi przełożonym i dyrekcji, niestety bezskutecznie” - napisano w liście.
„Żądamy bezpiecznych warunków pracy, bo nie chcemy dołączyć do kilkudziesięciu tysięcy osób, które rocznie ulegają wypadkom spowodowanym przez nieprzestrzeganie norm bezpieczeństwa i higieny przez pracodawców” - podkreślili w piśmie pracownicy teatru, zrzeszeni w związku zawodowym.
Na 22 czerwca zaplanowano rozmowy między właścicielem a zespołem eksperckim, powołanym przez władze m.st. Warszawy, organizatora finansującego działalność teatru.
Nasze recenzje:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.