Premier podkreśliła, że referendum to wynik kryzysów w UE, które były zamiatane pod dywan.
"Zaproponujemy reformy, które w naszej opinii są konieczne do przeprowadzenia w UE" - oświadczyła w związku z Brexitem premier Beata Szydło. "Rezultat brytyjskiego referendum to wynik kryzysów w UE, które nie były rozwiązywane, tylko zamiatane pod dywan" - podkreśliła.
"Dzisiejszy dzień powinien być przede wszystkim dniem refleksji, w którym kierunku powinna i którym kierunku zmierza Unia Europejska i jakie powinny być podejmowane decyzje, by Unia Europejska budowała przede wszystkim swoją przyszłość myśląc o Europie, o narodach europejskich, o Europejczykach" - powiedziała w piątek Szydło.
"Rezultat brytyjskiego referendum jest przede wszystkim wynikiem kryzysów, które od dłuższego czasu mają miejsce w UE, a które nie były rozwiązywane, których nie potrafili rozwiązywać politycy europejscy, a które były po prostu tylko zamiatane pod dywan" - mówiła szefowa rządu. Podkreśliła, że nie da się trwać od kryzysu do kryzysu, lecz należy wyciągnąć wnioski z tego, co wydarzyło się w Wielkiej Brytanii. "Europa potrzebuje rozsądnej i pragmatycznej polityki, nastawionej na przyszłość" - dodała.
Szefowa rządu wyraziła nadzieję, że przyszłotygodniowy unijny szczyt ws. Brexitu stanie się rozmową o konkretnych działaniach, które zostaną podjęte.
"Zaproponuję politykom UE, abyśmy nie bali się rozmowy o przyszłości Unii Europejskiej i o koniecznych reformach" - zaznaczyła Szydło. "Nie możemy udawać, że nie ma kryzysu w UE, nie możemy my, politycy, którzy bierzemy odpowiedzialność za przyszłość Europy, nie wyciągać wniosków z tego, co się wydarzyło" - powiedziała.
"Zaproponujemy reformy, które w naszej opinii są konieczne do przeprowadzenia w UE po to, żeby UE stawała się silniejsza, żeby się rozwijała i przede wszystkim, żeby stawała się UE, która jednoczy 27 państw członkowskich, która myśli o dalszym rozwoju i o tym, jak się umacniać" - mówiła premier.
Według niej pokusa myślenia na zasadzie "małych klubów czy grup państw" jest złą drogą.
... ocenił węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto.
Wcześniej delegacja protestujących przekazała swoje postulaty wobec KE.
Każdy z nich otrzymał wynagrodzenie 210 razy większe niż przeciętnie zarabiający pracownik.
Z powodu trwających w nich konfliktów zbrojnych, terroryzmu i przestępczości.