Przez miesiąc podglądali Kościół w Polsce. By przyjrzeć się lepiej pobożności Polaków, szli przez tydzień z pielgrzymką na Jasną Górę. Przez cały sierpień gościła w Polsce grupa młodych ewangelizatorów z Wysp Zielonego Przylądka.
Afrykańczyków zaprosili studenci z Akademickiego Koła Misjologicznego przy Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu i Sekretariat Misyjny Archidiecezji Poznańskiej, który prowadzą siostry klawerianki.
Przyjazd afrykańskich ewangelizatorów był rewizytą – latem zeszłego roku grupa 13 młodych poznaniaków gościła na Wyspach Zielonego Przylądka, by poznać warunki, w jakich działa tamtejszy Kościół katolicki.
– Teraz chcieliśmy podzielić się z nimi doświadczeniem z pracy z młodzieżą w Kościele w Polsce oraz przybliżyć im nasz kraj i naszą tradycję – mówi ks. Szymon Stułkowski, naukowy opiekun Akademickiego Koła Misjologicznego.
Maria do Rosario, jedna z uczestniczek pobytu w Polsce: – Polacy mają głęboką wiarę.
Tatony i capoeira
„Dzień dobry!” – odezwał się łamaną polszczyzną ciemnoskóry mężczyzna. Tak Tatony, nauczyciel wychowania fizycznego z Wysp Zielonego Przylądka, przywitał się w niedzielny sierpniowy poranek z wiernymi w kościele Matki Boskiej Bolesnej w Poznaniu.
– W Polsce w kościele mówimy „Szczęść Boże!” – poprawił go po Mszy świętej ks. Szymon. Od tej pory Tatony nie tylko w świątyni, ale na każde powitanie mówił: „Szczęść Boże!”.
Na Mszach u Matki Boskiej Bolesnej opowiadał o swojej działalności ewangelizacyjnej w ojczystym kraju. – Dajemy świadectwo wiary innym młodym ludziom. Robimy to, bo każdy człowiek potrzebuje świadków wiary – przekonywał Tatony.
Wieczorem w sali Duszpasterstwa Akademickiego przy kościele świętego Stanisława Kostki młody Afrykanin dał pokaz capoeiry. Towarzyszyli mu poznani w Polsce fani tego tańca. Spotkał ich tego samego dnia w kościele Matki Boskiej Bolesnej i przyprowadził na wieczorny koncert.
Wywodząca się z tradycji afrykańskiej i brazylijskiej capoeira połączona jest z elementami imitującymi sztukę walki, której głównymi elementami są kopnięcia i rytmiczne, akrobatyczne ruchy. Taniec stworzyli w XVIII i XIX wieku murzyńscy niewolnicy w Brazylii. Chcieli w ten sposób zamanifestować swoją odrębność kulturową i zapomnieć o ciężkiej, codziennej niedoli.
Tatony napisał o capoeirze pracę magisterską. Okazał się jednak także wybitnym praktykiem. Jego rodacy oprócz tradycyjnych tańców dali również poznaniakom koncert kaboweryjskiej muzyki i śpiewu.
Ale młodzi Afrykańczycy nie tylko się bawili. Już na początku pobytu w Polsce wyruszyli z Krakowa do Częstochowy w Dominikańskiej Pieszej Pielgrzymce. Przez siedem dni pokonali prawie 200 kilometrów. Była to ich pierwsza w życiu pielgrzymka. – Byłam zaskoczona, że tylu młodych ludzi chciało iść i śpiewać – opowiadała potem Maria do Rosario o polskich uczestnikach marszu na Jasną Górę.
Goście z Czarnego Lądu odwiedzili też prowadzony przez Caritas ośrodek dla młodzieży uzależnionej w podpoznańskiej Wierzenicy, rozegrali z pensjonariuszami mecz piłki nożnej, zjedli z nimi obiad i spotkali na wspólnej modlitwie. Ponadto wzięli udział w kursie ewangelizacyjnym, modlili się w różnych parafiach i wybrali się na... spływ kajakowy po Pojezierzu Drawskim. Oprócz Poznania, zobaczyli Kraków, Wieliczkę, niemiecki obóz zagłady Auschwitz, Łagiewniki i Krosno.
Ważnym wydarzeniem był dla nich udział w Pallotyńskim Spotlkaniu Młodych w Ołtarzewie pod Warszawą. Poprowadzili warsztat o życiu w Afryce. Podobnie jak pozostali uczestnicy spotkania, przywieźli też ziemię ze swojego rodzinnego kraju. Była w kolorze czerwonym i różniła się od ziemi przywiezionej przez ich rówieśników z różnych zakątków Polski. Na pamiątkę spotkania posadzono w niej dąb.
Przybysze z Wysp Zielonego Przylądka poznali też kawałek historii Polski. 1 sierpnia gospodarze zaprowadzili swoich gości pod pomnik Państwa Podziemnego w Poznaniu, by pomodlić się za ofiary Powstania Warszawskiego. Gdy Rilmar, jedyny skaut wśród Afrykańczyków, dowiedział się, że w powstaniu ginęli harcerze – zaśpiewał dla nich pieśń.
W Poznaniu afrykańscy goście mieszkali w Domu Sióstr Klawerianek – założonego pod koniec XIX wieku przez błogosławioną Marię Teresę Ledóchowską zgromadzenia, którego celem jest prowadzenie misji katolickich, głównie w Afryce. Nad wejściem do domu zakonnego studenci wywiesili barwny transparent z napisem: „Benvindo”, co po portugalsku (oficjalnym języku na Wyspach Zielonego Przylądka) znaczy: „Witamy”.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.