Reklama

Benvindo Cabo Verde

Przez miesiąc podglądali Kościół w Polsce. By przyjrzeć się lepiej pobożności Polaków, szli przez tydzień z pielgrzymką na Jasną Górę. Przez cały sierpień gościła w Polsce grupa młodych ewangelizatorów z Wysp Zielonego Przylądka.

Reklama

Na własne oczy zobaczyli też dużo biedy, w jakiej żyje wielu mieszkańców Wysp Zielonego Przylądka. Asia nigdy nie zapomni wizyty w nędznej chacie u chorej kobiety w ubogiej dzielnicy miasta Mindelo. – Jeszcze nigdy nie byłam w tak ubogim domu. Ściany były czarne, a chorą obsiadały roje much – opowiada. – Jak wyszłam stamtąd, popłakałam się.

Czego poznańscy studenci nauczyli się na Cabo Verde? Asia mówi, że po powrocie do Polski kupuje mniej ciuchów i oszczędza jedzenie. – Wcześniej zdarzało mi się coś wyrzucić. Teraz wolę nie dojeść, niż kupować na zapas. Boję się, żeby się potem nie zmarnowało – opowiada. – Ja nauczyłam się większej otwartości na ludzi – wyznaje Malwina.

Dziewczyny zauważyły jeszcze coś. – W Polsce w parafiach i wspólnotach kościelnych angażuje się głównie płeć piękna, a tam przede wszystkim chłopcy. I to tacy najfajniejsi!

Misjonarz przekracza granice

W każdą niedzielę siostra Regina jedzie samochodem albo idzie pieszo pięć kilometrów do jednej z wiosek na terenie swojej rozległej parafii na wyspie Świętego Wincentego. Czyta z wiernymi Pismo Święte, głosi im kazanie i rozdaje Komunię świętą. Jej współsiostry robią to samo w innych stacjach należących do parafii. – Mamy za mało kapłanów – tłumaczy siostra Regina.

Do zgromadzenia wstąpiła ćwierć wieku temu. O istnieniu klawerianek dowiedziała się z czasopisma „Echo z Afryki i innych Kontynentów”, które ukazuje się także w języku portugalskim. – Zawsze chciałam być misjonarką, bo misjonarz przekracza granice państw, by wszędzie głosić ludziom Chrystusa – mówi siostra Regina.

Napisała list do Lizbony, gdzie klawerianki mają swój dom. Przyjęto ją. Była na placówkach we Francji, Włoszech, Szwajcarii i Brazylii. Od czterech lat pracuje na Wyspach Zielonego Przylądka – w diecezji Mindelo, jednej z dwóch w całym kraju. To pierwsza placówka klawerianek na Cabo Verde. – Biskup zaprosił nas, bo chciał ożywić ducha misyjnego – tłumaczy siostra Regina.

Przyznaje jednak, że Kościół w jej ojczyźnie nie mógłby się rozwijać, gdyby nie zaangażowanie osób świeckich. – Już bardzo młodzi chętnie garną się do pomocy – zachwala swoich rodaków kabowerdyjska klawerianka.

Dla 25-letniej Marii do Rosario o czarnych kręconych włosach praca ewangelizacyjna to chleb powszedni. Od wielu lat katechizuje dzieci, koordynuje pracę innych młodych ewangelizatorów i pomaga przygotowywać nabożeństwa. Pracy jest co niemiara, bo aż połowa młodych Kabowerdyjczyków żyje w związkach niesakramentalnych. – Często jest tak, że biorą ślub dopiero wtedy, gdy chcą ochrzcić dziecko – mówi Maria do Rosario.

Po raz pierwszy w więzieniu

„Jedynym naprawdę niebezpiecznym zwierzęciem na Cabo Verde jest... stonoga! :) To około 10-centymetrowy skorupiak, po którego ataku można nawet trafić do szpitala! Nas na szczęście ta przyjemność ominęła. Stonogę widzieliśmy, ale martwą” - to fragment książki „Czas spotkania – doświadczenie misyjne na Wyspach Zielonego Przylądka”. Jej autorami są uczestnicy ubiegłorocznej poznańskiej wyprawy na Cabo Verde. Publikacja ukazała się w połowie sierpnia, w czasie pobytu Kabowerdyjczyków w Polsce.

– To pierwsza książka o Cabo Verde w języku polskim – przekonuje ks. Szymon. Mówi, że przed wyjazdem do Afryki nie mogli znaleźć w księgarniach nawet przewodnika o tym egzotycznym kraju.

Zrobili ją sami. – Jest to książka o wszystkim i dla wszystkich. Ostrzegano nas, że takich książek nie udaje się zrobić. Mam wrażenie, że się nam udało – nie kryje radości ks. Szymon. Przed kościołami, gdzie ją sprzedawano, ustawiały się długie kolejki. Zysk przeznaczony zostanie na sfinansowanie kolejnych projektów Akademickiego Koła Misjologicznego.

Książka przybliża polskiemu czytelnikowi ten mało znany kraj, opisując żyjących tam ludzi, ich kulturę i obyczaje oraz przyrodę. Liczący 80 stron album zawiera ponad 150 zdjęć, które wykonali uczestnicy pobytu na Carbo Verde.

Fragment książki: „W Mindelo trafiliśmy do więzienia :) Wybraliśmy się tam razem z chłopakami z parafii, którzy regularnie grają z więźniami w piłkę. Oczekiwanie przed bramą, pozostawienie u strażnika telefonów i aparatów fotograficznych, a potem fizyczna bliskość skazanych podczas Eucharystii, sprawowanej przez hinduskiego kapłana, wszystko to budowało specyficzny klimat napięcia pomiędzy więźniami a nami. Większość z nas pierwszy raz w życiu miała możliwość zrealizować Chrystusowe wezwanie: >>byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie<<”.

Prośba o kapłanów

Ks. Stułkowski ma nadzieję, że kontakty Poznania z Cabo Verde będą trwały nadal. Marzy mu się partnerstwo archidiecezji poznańskiej z Cabo Verde. – Przecież tam mieszka tylko pół miliona ludzi, trzy razy mniej niż w naszej diecezji – mówi. – U nas i u nich są klawerianki, znamy księży, znamy biskupa...

Bliższa współpraca archidiecezji poznańskiej z Cabo Verde marzy się nie tylko ks. Szymonowi. Ojciec Ima wykorzystał spotkanie z metropolitą poznańskim, arcybiskupem Stanisławem Gądeckim i poprosił o przysłanie kapłanów na Wyspy Zielonego Przylądka.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
4°C Piątek
dzień
4°C Piątek
wieczór
1°C Sobota
noc
1°C Sobota
rano
wiecej »

Reklama