Dwunastu górników zginęło, a co najmniej kilku zostało ciężko rannych w piątek, wskutek zapłonu metanu w kopalni "Wujek" w Rudzie Śląskiej - Kochłowicach. W zagrożonym rejonie w chwili wypadku znajdowało się 38 osób.
Jak poinformował PAP główny mechanik kopalni inżynier Andrzej Bielecki, do zapłonu metanu doszło ok. godz. 10.15 przy pokładzie 409 na poziomie 1050 dawnej kopalni "Śląsk" w Rudzie Śląskiej - Kochłowicach. To obecnie część kopalni "Wujek" należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego.
Po wypadku część pracowników z zagrożonego rejonu wyjechała na powierzchnię o własnych siłach. Zgon kilku górników lekarze stwierdzili jeszcze pod ziemią, kilku innych było reanimowanych. Według informacji Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, niektórzy zmarli w drodze do szpitali. Przed godz. 15. zakończono transport wszystkich poszkodowanych na powierzchnię.
Po poszkodowanych wysłano karetki i cztery śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego: z Gliwic, Krakowa, Kielc i Wrocławia. Najciężej rannych przetransportowano do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, inni trafiali m.in. do Szpitala Wojewódzkiego św. Barbary w Sosnowcu.
W piątek po południu nie było jeszcze informacji o stanie poparzonych, lekarze na bieżąco wykonywali badania - m.in. pod kątem szczególnie groźnych dla życia poparzeń dróg oddechowych. Jak informował dyrektor Centrum Leczenia Oparzeń Mariusz Nowak, do tej placówki miało trafić ok. 18 najpoważniej rannych górników. Liczba ta mogła się zmienić.
"Na razie o stanie zdrowia pacjentów nie można niczego powiedzieć. Nie wiemy, czy mają oparzenia dróg oddechowych, trwają badania, które dadzą odpowiedź" - powiedział PAP Nowak.
Na miejsce wypadku w piątek po południu udał się wicepremier, szef MSWiA Grzegorz Schetyna. Na miejscu był już wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk, do Rudy Śląskiej wyjechała też odpowiedzialna za górnictwo wiceminister gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska.
Według inż. Bieleckiego, najbardziej prawdopodobna przyczyna wypadku to zapalenie się metanu. Zapalenie tym różni się od znacznie groźniejszego w skutkach wybuchu, że nie powoduje skutków dynamicznych - gaz spala się, nie ma natomiast eksplozji i podmuchu.
Metan jest bezbarwnym gazem bez woni i smaku, lżejszym od powietrza. To główny składnik naturalnych gazów, często występujących w pokładach węgla. Pali się prawie nieświecącym płomieniem z błękitną aureolą. Tworzy z powietrzem wybuchową mieszaninę; wybucha gdy jego stężenie w powietrzu mieści się w granicach od ok. 4-4,5 do ok. 15 proc.
Gaz ten, występujący w pokładach wraz z węglem, uwalnia się z górotworu. Często dzieje się tak przy drążeniu chodników, kiedy kombajn narusza strukturę skał. W śląskich kopalniach zapalenia metanu zdarzają się - zwykle bez poważnych skutków. Aby metan zapalił się, potrzebna jest iskra, która może pojawić się np. w wyniku pracy urządzeń.
Do akcji ratunkowej skierowano ratowników Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego, Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego i zastępy kopalniane. Nadzór nad akcją objęli specjaliści Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach i WUG. Eksperci OUG i WUG będą też wyjaśniać przyczynę wypadku.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.