Na południu Afganistanu zginęło w czwartek pięciu amerykańskich żołnierzy - poinformował w piątek w Kabulu rzecznik wojsk USA Robert Carr.
Trzech żołnierzy poniosło śmierć w prowincji Zabul, gdy ich pojazd wjechał na minę, podłożoną przez talibów. Czwarty żołnierzy zginął w czasie potyczki z talibami. Do obu tych wydarzeń doszło w prowincji Zabul. Piąty z amerykańskich żołnierzy poległ w czasie pieszego patrolu w prowincji Nimroz, zastrzelony przez talibskiego snajpera.
W Afganistanie - łącznie z najnowszymi ofiarami - w 2009 roku zginęło już co najmniej 368 zagranicznych żołnierzy. Jest to najwyższa liczba zabitych w ciągu ośmiu lat wojny.
W końcu ubiegłego tygodnia przywódca afgańskich talibów mułła Omar zapowiedział nasilenie działań islamskich bojowników i porażkę wojsk NATO.
W Afganistanie przebywa obecnie ponad 100 tysięcy żołnierzy sił wielonarodowych. Dwie trzecie z nich to Amerykanie. Prezydent Obama zarządził wysłanie w tym roku na terytorium afgańskie dodatkowych sił w liczbie 21 tysięcy ludzi.
Chodzi o zabezpieczenie przed zagrożeniami płynącymi z Rosji.
W sobotę rebelianci M23 przejęli kontrolę nad miastem Masisi w prowincji Kivu Północne.
W tle konflikty zbrojne oraz kwestie symboli religijnych i hidżabów.