Eksperci i prokuratorzy zbierający materiał do wyjaśnienia przyczyn katastrofy w kopalni "Wujek-Śląsk" zakończyli w piątek po południu pierwszy etap prowadzonej od czwartkowego wieczora wizji lokalnej.
W wyniku zapalenia i wybuchu metanu, do którego doszło przed tygodniem w kopalni, śmierć poniosło 18 górników (w tym 12 na miejscu), a ponad 30 nadal jest w szpitalach. Większość z nich ma ciężkie poparzenia.
Dotąd miejsce katastrofy odwiedziło pięć grup specjalistów. W piątek od rana do późnego popołudnia 1050 metrów pod ziemią pracowali specjaliści w zakresie energomechaniki, nieco krócej w miejscu katastrofy przebywali członkowie specjalnej komisji powołanej dla zbadania przyczyn tragedii przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego (WUG).
Jak poinformował PAP w piątek rzecznik WUG Krzysztof Król, żadna z ekip specjalistów nie była na razie w stanie określić miejsca, w którym mógł nastąpić zapłon metanu. Eksperci będą teraz analizować i zestawiać swoje obserwacje, co razem z ekspertyzami pobranych próbek i zabezpieczonego sprzętu - powinno pozwolić na wyciągnięcie wniosków.
Dwie grupy specjalistów energomaszynowców - 12- i 7-osobowa - sprawdzały od piątkowego poranka wszelkie przewody i urządzenia elektryczne. Jedna pracowała w rejonie ściany wydobywczej, druga oglądała drogi wentylacyjne. Według informacji Króla, eksperci przyglądali się ok. 40 urządzeniom.
Część sprzętu została wywieziona na powierzchnię. "Nie można w tym momencie podejrzewać, by któreś z tych urządzeń mogło coś spowodować" - zaznaczył Król. Badania urządzeń, ekspertyzy pod kątem m.in. iskrobezpieczności i przeciwwybuchowości będą prowadzone m.in. w laboratorium Kopalni Doświadczalnej "Barbara" w Mikołowie.
Około południa pod ziemię zjechała kolejna grupa ekspertów. W jej skład weszli przede wszystkim specjaliści komisji powołanej przez prezesa WUG specjalnej, m.in. z przewodniczącym, wiceprezesem WUG Wojciechem Magierą. Po raz kolejny eksperci tej komisji mają pracować pod ziemią w poniedziałek.
Wizja lokalna w miejscu katastrofy rozpoczęła się czwartek późnym popołudniem. Zaplanowano cały cykl oględzin wyrobisk wokół miejsca tragedii, który powinien zakończyć się w połowie przyszłego tygodnia. Wówczas odbędzie się kolejne posiedzenie specjalnej komisji WUG.
Najpierw, przed rozpoczęciem zasadniczej części wizji, w czwartek pod ziemię zjechali pomiarowcy z Kopalni Doświadczalnej "Barbara". Poza pyłem węglowym, pobrali m.in. próbki skał, które będą badane pod kątem skłonności do iskrzenia. Chodzi m.in. o ustalenie czy na skutek urabiania skał mogła powstać iskra, która zainicjowała całą tragedię.
Potem w rejon katastrofy zjechały dwie grupy pracowników nadzoru górniczego i prokuratury. Obie kilkunastoosobowe grupy - by skrócić czas oględzin - pokonały dwie różne trasy, po ok. 2-3 kilometry. Wśród osób, które zjechały na wizję tego dnia, dominowali specjaliści - znawcy podziemnych zagrożeń, towarzyszyli im dwaj prokuratorzy.
Podczas czwartkowych oględzin położono nacisk na zagadnienia stricte górnicze - związane np. z tąpaniami, zagrożeniem metanowym czy zawałowym. Na podstawie oględzin i pobranych próbek specjaliści przeanalizowano m.in. obecność pyłu węglowego w wyrobisku, a także siłę i kierunek podmuchu po zapaleniu i wybuchu metanu.
Pierwsze oględziny miejsca tragedii zakończyły się w nocy z czwartku na piątek. Podczas ok. 8 godzin spędzonych pod ziemią, eksperci sprawdzili m.in., że czujniki metanu były tam rozmieszczone prawidłowo. Zaprzecza to spekulacjom o rzekomym wstawianiu ich w strumień czystego powietrza, by nie pokazywały prawdziwych stężeń gazu w wyrobisku.
Specjaliści, którzy nad ranem wyjechali na powierzchnię, potwierdzili również wcześniejsze przypuszczenia, że w kopalni doszło nie tylko do zapalenia, ale też wybuchu metanu. Świadczy o tym skala i charakter zniszczeń w wyrobiskach - tamy przeciwwybuchowe zostały uszkodzone przez falę uderzeniową.
Jak po wizji informował szef Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach Jerzy Kolasa, w wyrobiskach widać, że płomień metanu objął całą ścianę na długości 240 metrów i wyrobiska przyścianowe, został zatrzymany przez tamy wentylacyjne, po czym odbił się od nich, wracając z powrotem w głąb ściany.
Jak poinformowała PAP w piątek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach prok. Marta Zawada-Dybek, w czwartkowych wieczornych oględzinach miejsca katastrofy - obok dwóch członków zespołu prokuratorskiego powołanego do prowadzenia śledztwa po katastrofie - uczestniczył też biegły prokuratury w zakresie górnictwa z Politechniki Śląskiej.
"Prokuratorzy zapoznali się z wyglądem miejsca zdarzenia, wstępnie określili też m.in. trasę ucieczki górników. Zabezpieczyli też m.in. aparaty tlenowe, identyfikatory, które będą poddane badaniom - być może z udziałem biegłych" - wskazała Zawada-Dybek, dodając że prokuratorzy na razie nie widzą potrzeby uczestniczenia w kolejnych oględzinach.
Przeprowadzenie wizji lokalnej stało się możliwe po przywróceniu prawidłowej wentylacji wyrobiska oraz doprowadzeniu stężenia metanu i temperatury do bezpiecznego poziomu. Przez prawie tydzień pracowali nad tym ratownicy górniczy.
W czwartek po południu akcja ratownicza została formalnie zakończona. Nadzór górniczy, w porozumieniu z prokuraturą, zdecydował, by rozpocząć oględziny jeszcze tego dnia. Przez weekend w miejscu katastrofy nie będą prowadzone żadne prace.
Po zapaleniu i wybuchu metanu 18 września w kopalni "Wujek-Śląsk" w Rudzie Śląskiej zginęło w sumie 18 górników, a ponad 30 nadal jest w szpitalach. Większość z nich jest ciężko poparzona.
„Przedwczesne” jest obecnie rozważanie ewentualnej podróży papieża Leona XIV na Ukrainę
"Czuję się prawdopodobnie tak, jak Polacy, gdy wybrano św. Jana Pawła II."
Ustalenia, które pozwalają na wwóz większości ukraińskich towarów do UE bez cła tracą moc 6 czerwca.
Mieszkańcy regionów terroryzowanych przez zbrojne bandy założyli w stolicy "obóz protestacyjny".