Po zarejestrowaniu komitetu obywatelskiego "Czas na kobiety" - popierającego ustawę wprowadzającą parytety, rusza akcja zbierania podpisów pod projektem tej ustawy. "Chcemy, żeby walka o parytety stała się inicjatywą ponadpartyjną" - mówiły członkinie komitetu w poniedziałek podczas konferencji prasowej.
Wprowadzenie parytetów na listach wyborczych to jeden z głównych postulatów Kongresu Kobiet, który odbył się w czerwcu w Warszawie. Jego organizatorki przygotowały projekt ustawy, który zmienia ordynację wyborczą - do Sejmu, Parlamentu Europejskiego oraz rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich - i zapewnia co najmniej 50-procentową obecność kobiet na listach wyborczych (nie obejmuje parytetu w wyborach do Senatu i do rad gmin do 20 tys. mieszkańców, które zakładają ordynację większościową).
Członkinie komitetu mają plan, aby w czasie krótszym niż określone w ustawie trzy miesiące zebrać pod projektem kilkakrotnie więcej podpisów niż wymagane 100 tys. "Jeśli uda się zebrać kilkuset tysięcy podpisów, to będzie znaczyło, że naprawdę mamy duże poparcie społeczne" - mówiła prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan Henryka Bochniarz.
Jak poinformowała, formalnie akcja zbierania podpisów pod projektem ustawy rozpocznie się 14 października na konferencji w Gdańsku. Organizatorki Kongresu Kobiet chciałyby zorganizować szereg podobnych spotkań w wielu miastach Polski; według nich, byłyby one dobrą okazją, aby przekonywać do parytetów i poparcia ustawy.
"Chcemy nadać problemowi parytetów należyty wymiar - europejski, żeby przygotować polityków do poważnej rozmowy na ten temat. Staramy się pokazywać, że parytet ani prawa kobiet nie są elementem ideologii feministycznej, że nie jest to inicjatywa wyłącznie lewicowa" - mówiła prof. Magdalena Środa.
Dodała, że choć wśród polityków parytet zrobił się "modny", wciąż wielu polityków i publicystów mówi i pisze bardzo dziwne rzeczy na ten temat. Dlatego - jak podkreślają Bochniarz i Środa - tak ważne jest, by wciąż mówić o parytetach i walczyć z funkcjonującymi w mediach i debacie publicznej stereotypami.
"Doświadczenie pokazuje, że przez 20 lat wolności nie udało się w inny sposób zwiększyć udziału kobiet w polityce. A gdy kobiet nie ma w życiu publicznym, nie ma ich też w mediach, ani w biznesie. Dlatego problemy kobiet nie są obecne w tych gremiach, gdzie przeważają mężczyźni. Przecież jak zbiorą się sami faceci, to nie będą rozmawiać o przedszkolach, tylko raczej o piłce nożnej" - przekonywała Bochniarz.
Jej zdaniem, tak dobrego klimatu społecznego, by rozmawiać o parytetach, jeszcze nie było. "Trzeba te szansę wykorzystać, bo może się nie powtórzyć" - podkreśliła.
Środa przypomniała, że efektem Kongresu było ok. setki postulatów dotyczących różnych dziedzin życia. Zapowiedziała, że organizatorki Kongresu zamierzają także nimi zająć się w najbliższej przyszłości, starają się m.in. o spotkania z ministrami. Bochniarz dodała, że rada programowa Kongresu rozważa powołanie stowarzyszenia "Czas na kobiety", aby bardziej formalnie uczestniczyć w debacie na temat problemów kobiet.
Komitet "Czas na kobiety" składa się z 26 osób, w tym trzech mężczyzn. Pełnomocnikiem komitetu został mec. Jacek Ambroziak, jego zastępczynią prof. Małgorzata Fuszara. W komitecie znaleźli się także m.in. Danuta Huebner, Lena Kolarska-Bobińska, Wiktor Osiatyński, Dorota Gardias.
Ostateczny termin złożenia projektu ustawy do Sejmu to 22 grudnia.
Andrzej Duda podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.
Filip Dębowski podpowiadał uczestnikom Festiwalu Kariery 2024, jak zadbać o higienę cyfrową.