Prezydent Lech Kaczyński uważa, że w ostatnim czasie ma miejsce "wysyp afer". W jego ocenie zarówno w sprawie sprzedaży majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie, jak i w tzw. aferze hazardowej, zachodzi wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa.
"Sytuacja budzi moje olbrzymie zatroskanie jako głowy państwa polskiego. W ostatnim okresie jest swoisty wysyp afer" - powiedział we wtorek wieczorem w TVP prezydent Lech Kaczyński. Pytany, czy obecnie mamy do czynienia z kryzysem demokracji, odpowiedział twierdząco.
Prezydent podkreślił, że "reakcja na te afery w niektórych przypadkach budzi wątpliwości". "Nie chodzi tu o zmiany w rządzie, bo te były słuszne" - zastrzegł. Pytany, czy decyzje premiera Donalda Tuska o odwołaniu ministrów są wystarczające, odpowiedział: "To jest jeden z problemów. Jest u nas minister, który miał być odwoływany, później to odwołanie zostało odwołane, można powiedzieć z wyrazami żalu i przeprosinami" - mówił. Skonkretyzował, że chodzi mu o ministra skarbu Aleksandra Grada.
Odnosząc się do sprawy sprzedaży majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie, prezydent powiedział: "Jeśli ktoś mówi, że to nie jest afera, to znaczy mówi wprost: ustawienie przetargów, czyli wskazywanie z góry kto ma wygrać, nie jest aferą. (...) Sprawa jest jasna. Była afera. Trzeba ją wyjaśnić i ukarać ewentualnie winnych".
"Można powiedzieć o wysokim prawdopodobieństwie popełnienia przestępstwa, podobnie jak przy aferze hazardowej" - dodał. Prezydent ocenił również, że "smaku" tzw. aferze stoczniowej dodaje fakt, że kontrahent, który miał wygrać w przetargu "nie istniał".
Prezydent zastanawiał się w kontekście sprzedaży stoczni nad rolą ministra Grada. "Minister dalej jest ministrem. Powstaje pytanie dlaczego? Czy tutaj jest jakaś dziwna więź? Czy może coś innego?" - pytał.
Według prezydenta, sejmowa komisja śledcza do spraw tzw. afery hazardowej powinna być zbudowana "zgodnie z regułami". Jak ocenił, jeżeli szefem komisji będzie polityk partii rządzącej i koalicja będzie miała w niej większość, to będzie to można określić jako "żart".
Lech Kaczyński odniósł się też do odwołania przez premiera szefa CBA Mariusza Kamińskiego. "To jest odwołanie nienormalne. (...) Szef CBA ma przerwaną kadencję. Brak zaufania premiera nie jest przesłanką przewidzianą przez ustawę (o CBA - PAP) przerwania kadencji" - zaznaczył.
"Żeby nie wiem jaki potok słów nie płynął z różnych ust, to i tak prawda jest jedna i prosta: minister Kamiński wykrył dwie afery, które dotykają osób wysoko postawionych w obecnej władzy rządowej i za to został usunięty" - powiedział.
Lech Kaczyński ocenił, że z odwołaniem Kamińskiego "spieszono się", bo - argumentował - nawet nie poczekano na jego opinię. Prezydent podkreślił, że nie mógł ustnie wydać opinii na temat odwołania Kamińskiego, a odmienne zdanie na ten temat prezentowane m.in. przez marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego nazwał: "elementem kabaretowym całej sprawy".
Prezydent stwierdzi ponadto, że Mariusz Kamiński jest ideowcem i "to właśnie tak strasznie niektórych boli". "Chciałbym mieć więcej takich właśnie ideowców w naszej władzy" - dodał.
Zdaniem Lecha Kaczyńskiego, dymisje w CBA m.in. zastępców Kamińskiego wskazują, że "idzie o wielką czystkę". Nowego szefa CBA Pawła Wojtunika nazwał "bardzo odważnym policjantem". "Jestem pełen podziwu dla tej odwagi, ale inny typ odwagi polega na tym, żeby potrafić pokazać osoby, które naruszają prawo a rządzą" - dodał.
Lech Kaczyński był pytany również nagranie rozmowy dziennikarzy Cezarego Gmyza i Bogdana Rymanowskiego prowadzonej z będącego na podsłuchu telefonu podejrzanego o korupcję dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego; potem prokuratura udostępniła te nagrania na potrzeby prywatnego procesu wiceszefa ABW Jacka Mąki z "Rzeczpospolitą".
"Pośpiech w sprawie Mariusza Kamińskiego to jedna sprawa, a wielka rozwaga w sprawie pułkownika Mąki to druga sprawa" - powiedział prezydent. Podkreślił, że płk Mąka może być odwołany w każdej chwili, bo nie pełni bowiem funkcji kadencyjnej.
Zdaniem prezydenta to, co powiedział dziennikarz, który zadzwonił do osoby podsłuchiwanej, nie powinno być wykorzystywane w procesie. "To daje inne szanse procesowe wysokiemu oficerowi służb specjalnych, a inne dziennikarzowi czy przeciętnemu obywatelowi" - ocenił.
Prezydent dodał, że oprócz tzw. afery hazardowej i stoczniowej oraz nieprawidłowości związanymi z podsłuchami, należy pamiętać także o innej sprawie - prokuratora Janusza Konieckiego, który chciał postawić zarzuty Maciejowi Huni i Adamowi Rapackiemu.
Po wyborach w 2007 r., które wygrała PO, Hunia został szefem Agencji Wywiadu, a Rapacki zastępcą Grzegorza Schetyny w MSWiA. W tym samym czasie Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu zażądała akt prowadzonej przez Konieckiego sprawy. Ostatecznie odebrano mu śledztwo. Następnie komisyjnie przeszukano jego gabinet, a wobec niego samego wszczęto postępowanie dyscyplinarne.
Lech Kaczyński podkreślił, że nie zabrał wcześniej głosu na temat tych wydarzeń, ponieważ uznał, że prezydent powinien poczekać, aż opadną emocje.
Lech Kaczyński dokonał w zeszłym tygodniu zmian w rządzie Donalda Tuska. Podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim powołał Jerzego Millera na szefa MSWiA, Krzysztofa Kwiatkowskiego na ministra sprawiedliwości oraz Adama Giersza na ministra sportu i turystyki. Do zmian w rządzie doszło w związku z tzw. aferą hazardową - podejrzeniem nieprawidłowości w pracach nad zmianą tzw. ustawy hazardowej. Prominentni politycy PO mieli lobbować na rzecz biznesmenów z branży hazardowej.
Tzw. aferę stoczniowa opisał "Wprost". Tygodnik ujawnił materiały raportu, który CBA przekazało najważniejszym osobom w państwie, z których wynika, że urzędnicy Agencji Rozwoju Przemysłu mieli czynić wszystko, by przetarg na stocznie w Gdyni i Szczecinie wygrał katarski inwestor Stichting Particulier Fonds Greenrights.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.