Przed łódzkim sądem odbyła się w środę rozprawa w procesie o zadośćuczynienie, który wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski wytoczył Warszawskiej Prowincji Redemptorystów - wydawcy Radia Maryja. Chodzi o sformułowane przez prowadzącego program w tej rozgłośni zarzuty, że po aresztowaniu w 1970 r. "zaczął sprzedawać kolegów" z organizacji Ruch i dostał mały wyrok "w nagrodę za taką postawę".
Drugim pozwanym w procesie jest dziennikarz Wojciech Reszczyński. Wicemarszałek żąda od pozwanych w sumie 20 tys. zł. Wyrok w tej sprawie ma być ogłoszony 10 listopada.
Audycja nadana została w listopadzie 2008 roku. Było to już po tym, gdy prezes PiS Jarosław Kaczyński w trakcie sejmowej debaty nad odwołaniem Bronisława Komorowskiego z funkcji marszałka Sejmu komentował wypowiedź Niesiołowskiego. "Mogę tu przynieść pewną książkę i troszkę ją poczytamy publicznie. Będzie pan bardzo czerwony. Bo sypać w pierwszym przesłuchaniu w tak haniebny sposób, to naprawdę fatalna sprawa" - mówił J. Kaczyński do Niesiołowskiego.
Chodziło o publikację IPN autorstwa Piotra Byszewskiego pt. "Działania Służby Bezpieczeństwa wobec organizacji Ruch". Media podały potem, że publikacja cytuje zeznania aresztowanego w czerwcu 1970 r. Niesiołowskiego, składające się głównie ze stwierdzeń "nie wiem, nie znam" itp. Niesiołowski, tak jak przywódca "Ruchu", dzisiaj poseł PO Andrzej Czuma dostali najwyższe w PRL wyroki za działalność polityczną - po 7 lat więzienia.
O całej sprawie dyskutowano na antenie Radia Maryja 9 listopada 2008 r. w programie o. Benedykta Cisonia. Rozmawiał on wcześniej z Elżbietą Królikowską-Avis, b. działaczką "Ruchu", twierdzącą, że zeznania Niesiołowskiego ze śledztwa zaszkodziły jej. W 2007 roku Niesiołowski wygrał z nią proces w sprawie tych zarzutów.
O. Cisoń zaprosił do wypowiedzi słuchaczy. Po jednej z wypowiedzi słuchacza o. Cisoń odparł: "(...) Wszystko wskazuje na to, że już od 20 czerwca 1970 roku pan Stefan Niesiołowski zaczął donosić, czyli zaczął sprzedawać swoich kolegów z pierwszego dnia aresztowania (...). Słowa zakonnika Niesiołowski uznał za "zbiór kłamstw o wyjątkowo zniesławiającym charakterze".
Jak powiedział w środę w rozmowie z PAP wicemarszałek, drugim pozwanym w tej sprawie jest Reszczyński. Miał on - jak mówił Niesiołowski - już po audycji o. Cisonia w jednym z felietonów zasugerować, że "jestem donosicielem, a dowodem na to ma być fakt, że nie odważę się skierować tej sprawy do sądu, bo boję się ją przegrać". "No to udowodniłem panu Reszczyńskiemu, że się nie boję" - mówił.
W środę przed sądem Niesiołowski przyznał, że zeznawał w śledztwie, ale nigdy nie powiedział nic, co mogłoby komukolwiek zaszkodzić. Z kolei pełnomocnik Redemptorystów mówiła m.in., by nie cenzurować ocen osób trzecich. "Musimy mieć prawo do oceny osób publicznych" - powiedziała. "Do oceny tak, ale nie ohydnych kłamstw" - odpowiadał wicemarszałek.
"Ruch" to pierwsza w PRL konspiracyjna organizacja po 1956 r., która przyjęła program niepodległościowy. W 2002 r. Sąd Najwyższy uniewinnił opozycjonistów z organizacji "Ruch" z zarzutu "przygotowań do obalenia przemocą ustroju PRL". SN uwzględnił kasację ówczesnego prokuratora generalnego Lecha Kaczyńskiego. W 1971 r. A. Czuma i Niesiołowski dostali po 7 lat więzienia, Benedykt Czuma - 6 lat, Marian Gołębiewski i Bolesław Stolarz - po 4,5 roku, Emil Morgiewicz - 4 lata.
W maju ub. roku Niesiołowski wygrał proces o zniesławienie, jaki wytoczył publicyście "Naszego Dziennika" Jerzemu Robertowi Nowakowi za stwierdzenie, że Niesiołowski "zaczął na wszystkich sypać zaraz pierwszego dnia po uwięzieniu". Publicysta pisał w artykule o Niesiołowskim: "ciągle przedstawia się go jako rzekomego herosa opozycji antykomunistycznej. Jest to w sprzeczności z faktem, że był na liście Milczanowskiego oraz tym, że po uwięzieniu za udział w nielegalnym +Ruchu+ zaczął na wszystkich sypać zaraz pierwszego dnia po uwięzieniu".
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.