Chcielibyśmy, żeby idea pomocy cierpiącym chrześcijanom dotarła do każdego wierzącego – mówi ks. dr. Waldemar Cisło z Kirche in Not. Z inicjatywy tej organizacji 8 listopada obchodzony będzie w Polsce po raz pierwszy Dzień solidarności z Kościołem prześladowanym. Hasłem obchodów będą „Indie”.
Czy dałoby się powiedzieć, ilu chrześcijan jest obecnie prześladowanych czy represjonowanych z uwagi na wyznawaną wiarę?
– Szacujemy, że 350 mln chrześcijan żyje w sytuacji, w której poddawani są mniej lub bardziej dokuczliwym represjom, z czego 200 mln żyje w sytuacji zagrożenia życia.
Jaka jest skala tych prześladowań w ciągu roku?
– Monitorujemy sytuację chrześcijan na świecie – efektem jest coroczny raport „Prześladowani i zapomniani”. Niestety, w statystykach panuje status quo, to znaczy około 170 tys. chrześcijan ginie każdego roku za wiarę.
Nie słychać jednak, by możni tego świata, politycy wielkich państw czy organizacje międzynarodowe alarmowały w tej sprawie.
– Trafił pan w sedno, które nas niepokoi. Zestawmy np. dwa wydarzenia, w których zginęła podobna liczba ludzi – około dwustu: zamieszki w stanie Orisa (owszem, rozciągnięte w czasie, bo trwały ok. półtora roku) z zamachem sprzed pół roku w Bombaju. Zainteresowanie mediów prześladowaniami indyjskich chrześcijan było nieporównanie mniejsze. Z Bombaju CNN czy TVN nadawały relacje na żywo, z Orisy – wcale.
Znamienna dysproporcja?
– Bardzo. Tematyka prześladowania chrześcijan pada często ofiarą poprawności politycznej. Weźmy przykład Chin, gdzie podczas olimpiady kraje takie jak Niemcy czy USA, w imię – trzeba to jasno powiedzieć – interesów gospodarczych nie zabrały głosu. Pani Hillary Clinton, która była w Indiach, o prześladowaniach nawet nie wspomniała. Tymczasem Stany Zjednoczone kreują się na arenie międzynarodowej na pierwszego strażnika praw człowieka.
Czyli są kraje, którym łamanie praw się wypomina i takie, wobec których się milczy?
– Oczywiście. Przecież z tej racji, że USA miały nadzieję na podpisanie z Indiami dużego kontraktu na sprzęt wojskowy, temat prześladowań został zmarginalizowany. Widać jasno, co w tej polityce ma charakter priorytetowy: nie prawa człowieka, ale gospodarka i finanse. To jest, niestety, brutalna prawda. Proszę zauważyć, że podczas olimpiady, na skutek działań dyplomacji chińskiej i wpływów gospodarczych tego kraju, praktycznie przemilczano sytuację chrześcijan.
A przecież władze chińskie przyznały niedawno, że tolerowały tzw. turystykę transplantacyjną. To znaczy: przyjeżdżał sobie ktoś z dużą sumą pieniędzy po organ, który pozyskiwano od zabijanego w tym celu więźnia. Wiemy, że kara śmierci jest w Chinach stosowana dosyć powszechnie, także wielu chrześcijan przebywa w więzieniach. Na okładce naszego najnowszego raportu mamy zdjęcie biskupa, który przebywał w chińskim więzieniu 35 lat! To są fakty – tymczasem reakcja świata jest prawie żadna.
Czy wynika to z tego, że świat przyzwyczaił się do prześladowań chrześcijan, czy może nie chce o nich wiedzieć?
– Każde życie jest jednakowo ważne, bo człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Ale zauważmy pewną prawidłowość – oto sprawa muzułmanki, która, zgodnie z prawem koranicznym, miała zostać ukamienowana za to, że zaszła w ciążę przed ślubem. Temat podjęły światowe media. Jednocześnie świat milczy w sytuacji, gdy co 3 minuty ginie za wiarę chrześcijanin.
Z podobnych obserwacji można wysnuć smutną konstatację, że niektóre środowiska starają się wykreować pogląd, iż mordowanie chrześcijan jest właściwie czymś naturalnym, wpisanym w ich życie i misję. Oczywiście, Chrystus nigdy nie obiecywał swoim uczniom łatwego życia. Przeciwnie, mówił: kto chce pójść za mną, niech zaprze się samego siebie, weźmie swój krzyż i mnie naśladuje. Ale nie możemy pozostawać obojętni, bo jeśli z taką wrażliwością podchodzimy do wyznawców innych religii, to podobna powinna towarzyszyć losowi chrześcijan.
Ale właściwie dlaczego reakcja jest tak nikła? Czy można to tłumaczyć wyłącznie polityczną poprawnością?
– Myślę, że także my, chrześcijanie za mało o tym mówimy. A jeśli my nie będziemy o tym mówić, to kto zechce? Kiedy przy okazji różnych konferencji pytam ludzi, czy wiedzą ilu chrześcijan jest w naszych czasach prześladowanych, to okazuje się, że są to dla nich nowe, przerażające fakty. Dzień solidarności z Kościołem prześladowanym stanowi doskonałą okazję byśmy poważnie zastanowili się nad tym tematem.
Pokażmy, że jako mistyczne Ciało Chrystusa chcemy wiedzieć, co dzieje się z innymi, którzy Kościół stanowią. Bo trudno nam żyć w komforcie i samozadowoleniu wtedy, gdy nasze siostry i bracia wychodząc do kościoła nie wiedzą, czy wrócą do domu. Mając takie postaci, jak kard. Wyszyński czy ks. Popiełuszko, mamy specjalne prawo upominać się o tych, którzy nie mogą swobodnie wyznawać wiary w Chrystusa.
Bo różni „Popiełuszkowie” żyją tu i tam, w różnych prześladowanych wspólnotach chrześcijan?
– Tak, mamy takich księży w Sudanie czy Chinach. Idąc do chorych z Najświętszym Sakramentem mogą skończyć w więzieniu.
Co to znaczy dla Kirche in Not prześladowanie za wiarę? Jakie przyjęto kryteria?
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.