Nowe informacje z miejsca tragedii we Włoszech.
- Pod gruzami jest od 20 do 30 osób, możliwe że wszyscy nie żyją - mówi zaniepokojonym głosem Bruno Frattasi, szef departamentu straży pożarnej, który koordynuje akcją poszukiwawczą.
Pierwsi strażacy, około 20 osób, dotarli helikopterami do hotelu, na który w nocy spadła lawina, w miejscowości Firandoli. Budynek zawalił się z powodu trzęsienia ziemi. Dwie osoby uratowały się tylko dlatego, że znajdowały się na zewnątrz. To między innymi kucharz Giampiero Parete, którego dzieci i żona były w budynku.
Teraz rozpoczęła się decydująca faza poszukiwawcza. - Na miejscu działają specjalne jednostki ratownicze i poszukiwawcze straży pożarnej tzw. USAR - informuje inżynier Nino Giomi. Najpierw zostaną wykorzystane psy i sprzęt termowizyjny, a potem ciężki sprzęt.
- W momencie uderzenia lawiny większość osób była w barze, czyli w miejscu zawalenia się budynku - mówi dla lastampa.it inżynier Giuseppe Romano.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.