Jestem przekonany, że są ludzie, którzy wiedzą, z czyjego mandatu zginął ksiądz Jerzy (...) Czy tę wiedzę zabiorą ze sobą do grobu? - pyta ks. Adam Boniecki w Tygodniku Powszechnym.
Jestem przekonany, że są ludzie, którzy wiedzą, z czyjego mandatu zginął ksiądz Jerzy, jak zginął, czemu i komu miała ta zbrodnia posłużyć, kto za nią odpowiada, a kto był (jeśli był) kozłem ofiarnym. Czy tę wiedzę zabiorą ze sobą do grobu? - pyta ks. Adam Boniecki w Tygodniku Powszechnym. W „Tygodniku” pojawiają się, jak pisze, „upiory z przeszłości”.
W tekstach znajdujemy wypowiedzi dwóch ludzi, którzy ponoszą odpowiedzialność za śmierć ks. Jerzego Popiełuszki, zamordowanego w 1984 r. przez Służbę Bezpieczeństwa: wywiad z Czesławem Kiszczakiem, który był wówczas ministrem spraw wewnętrznych (i ponosił odpowiedzialność polityczną) i wypowiedź Adama Pietruszki, wysokiego funkcjonariusza SB, w 1985 r. skazanego za udział w tej zbrodni, który dziś podważa wiarygodność swego dawnego szefa.
„Uważałem walkę z Kościołem za niepotrzebną” – mówi Kiszczak. Twierdzi, że nie wiedział o nękaniu ks. Popiełuszki, że w SB nie było wtedy tajnych struktur (tzw. sekcja D) zajmujących się „brudną robotą” wobec duchownych, a on jako szef MSW chciał po zabójstwie ks. Popiełuszki w ogóle rozwiązać „kościelny” departament SB. Kiszczak w wywiadzie, który jest jego pierwszą autoryzowaną wypowiedzią na temat mordu na Popiełuszce, przyznaje, że proces toruński z 1985 r. był reżyserowany. Na pytanie, czy byli tacy, którzy uniknęli kary za śmierć Popiełuszki, odpowiada: „Nie widzę nikogo w Polsce”. A czy poza Polską? Kiszczak: „Poza Polską tak”.
Komentując słowa Kiszczaka, Pietruszka – który w 1985 r. nie przyznał się do winy i do dziś twierdzi, że zrobiono z niego kozła ofiarnego – wykazuje, gdzie Kiszczak kłamie. Zdaniem Pietruszki musi on wiedzieć o kulisach śmierci Popiełuszki. „Z całości wywiadu z Kiszczakiem wynika, że zaciemnia on sytuację, oddala od siebie podejrzenia. Zapewne nie czyni tego z niewiedzy, ale dla ukrycia istoty sprawy i jego w niej roli” - stwierdza Pietruszka. Komentując rozmowę z gen. Kiszczakiem, pisze o jego tupecie i liczeniu na krótką pamięć innych. " […] kierowanie podejrzeń o odpowiedzialność za zabójstwo księdza na zagranicę to już szczyty hipokryzji, ale hipokryzji ukierunkowanej to jest mającej odsuwać od niego jakiekolwiek podejrzenia" - napisał Pietruszka w e-mailu wysłanym do Piotra Litki jako komentarz do rozmowy z gen. Kiszczakiem.
Wypowiedzi Kiszczaka i Pietruszki komentuje historyk prof. Antoni Dudek. „Porwanie i zabójstwo księdza Jerzego nie leżały w interesie Kiszczaka i Jaruzelskiego. Interes mógł mieć natomiast gen. Mirosław Milewski [wówczas członek KC PZPR]” - pisze. Dudek pokazuje, gdzie i Kiszczak, i Pietruszka kłamią. Pisze: „Nie jest przypadkiem, że Pietruszka nie wymienia w ogóle nazwiska Milewskiego, a związany z jego osobą wątek wywiadu Kiszczaka pomija milczeniem. To część jego strategii, w ramach której jest miejsce na najostrzejszą nawet polemikę z Kiszczakiem, nie ma natomiast nawet zdania o tym, kto zdaniem Pietruszki stał za Piotrowskim. >>Czy ktoś zlecił Grzegorzowi Piotrowskiemu zachowanie konspiracji? Nie wiem<<. Tak brzmią dwa najważniejsze zdania polemiki Pietruszki. Okazuje się, że nawet po 25 latach i długim pobycie w więzieniu, Pietruszka nie ma w tej sprawie nie tylko żadnej wiedzy, ale nawet przypuszczeń. Pośrednio tylko, cytując wieloletniego szefa bydgoskiej bezpieki, sugeruje, że zleceniodawcą Piotrowskiego mógł być... Kiszczak, który dla Pietruszki przygotował w swoim zastępstwie rolę kozła ofiarnego”.
Tygodnik zapowiada w następnym numerze publikację nieznanego protokołu z rozmowy gen. Pudysza z Różą Pietruszką, żoną płk. Pietruszki.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.