To jest początek naszej kolejnej reformy - powiedziała premier Beata Szydło po wtorkowym posiedzeniu Rady Ministrów, na którym przyjęto projekt dotyczący utworzenia systemu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej, czyli tzw. sieci szpitali.
"Wprowadzamy te zmiany, przede wszystkim myśląc właśnie o pacjencie. O tym, żeby była większa dostępność, żeby skrócić kolejki, żeby szpitale publiczne, samorządowe, powiatowe, które dzisiaj mają bardzo często kłopoty z finansowaniem usług, wreszcie mogły bezpiecznie myśleć o leczeniu pacjentów, a nie martwić się o to, że braknie im środków na zabezpieczenie dla pacjentów" - powiedziała premier na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu.
Zapewniła, że choć reforma wywołuje liczne dyskusje, to rząd jest do niej dobrze przygotowany. Podczas konsultacji liczne uwagi do projektu zgłaszali m.in. przedsiębiorcy, prywatne szpitale i Naczelna Rada Lekarska. Wskazywano np., że projekt może doprowadzić do likwidacji niektórych placówek i oddziałów, utrudni dostępność do świadczeń oraz pogorszy jakość udzielanych świadczeń.
"Prace nad przygotowaniem tych projektów trwały bardzo długo, nie tylko teraz w czasie rządów PiS, tych kilkunastu miesięcy, ale już dużo wcześniej" - powiedziała premier.
Zdanie odrębne do projektu ustawy o sieci szpitali zgłosił wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin, który już wcześniej zgłaszał wątpliwości. W sobotę w Chorzowie mówił, że ze zmian proponowanych przez MZ należy zrezygnować lub przeprowadzić pilotaż, by je przetestować. Według wicepremiera projektowana ustawa mogłaby "wręcz doprowadzić do pogorszenia opieki zdrowotnej".
Szydło zaznaczyła, że nie podziela zastrzeżeń Gowina. "On ma oczywiście do tego prawo. Natomiast ja nie podzielam jego obaw, ani też nie bardzo rozumiem te zastrzeżenia, które on zgłaszał" - powiedziała. Dodała, że podczas prac parlamentarnych "będzie jeszcze możliwość i okazja do tego, ażeby mógł poprawki zgłosić do projektu, które będą go satysfakcjonowały".
Podczas posiedzenia rząd wprowadził autopoprawkę, która przewiduje, że zmiany dotyczące sieci szpitali będą obowiązywały od 1 października, a nie od 1 lipca jak wcześniej planowano. Jak wyjaśniła premier, da to więcej czasu "na dobre przepracowanie tego projektu" w parlamencie oraz na lepsze przygotowanie się do zmian.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł podkreślił, że nowe przepisy zabezpieczą przede wszystkim najmniejsze szpitale. Ocenił, że placówki, które zakwalifikują się do sieci "będą mogły skupić się na leczeniu pacjentów bez zbędnej biurokracji i z jasnymi zasadami".
Do sieci szpitale będą kwalifikowane po spełnieniu ściśle określonych kryteriów dotyczących zakresu i charakteru udzielanych świadczeń - niezależnie od struktury własności (czyli mogą to być podmioty publiczne i niepubliczne). Szpitale znajdujące się w sieci będą podzielone na siedem różnych poziomów systemu zabezpieczenia, a kwalifikacji do każdego poziomu będzie się dokonywać na 4 kolejne lata kalendarzowe. Placówka zakwalifikowana do sieci będzie miała zagwarantowane zawarcie umowy z NFZ.
Radziwiłł zapewnił, że w efekcie nowelizacji nie zostanie zlikwidowany żaden szpital powiatowy, jeśli jest on jedyną taką placówką w powiecie. Jak podkreślił, ustawa formułuje jasne kryteria włączenia placówek do sieci, a szpitale które nie wejdą do sieci, będą mogły być kontraktowane na podstawie konkursów ofert lub rokowań (jak dotychczas).
Szpitale w sieci środki na swoje funkcjonowanie będą otrzymywały w formie ryczałtu, którego wysokość będzie powiązana z wartością świadczeń zrealizowanych w poprzednich okresach. Ryczałt - oprócz świadczeń szpitalnych - obejmie również świadczenia: ambulatoryjnej opieki specjalistycznej (realizowane w przychodniach przyszpitalnych) i rehabilitacji leczniczej.
Pierwsze wykazy szpitali zakwalifikowanych do sieci w każdym województwie będą ogłaszane nie później niż do 27 czerwca br. Zostaną one uzupełnione, nie później niż do 26 września o podmioty lecznicze, które powstaną w wyniku połączenia dwóch lub więcej podmiotów. Wykazy będą obowiązywały od 1 października 2017 r. przez kolejne 4 lata.
Minister zdrowia był pytany na konferencji, co się stanie z terminami zabiegów szpitalnych i operacji, czy zostaną one odwołane lub odroczone po wejściu w życie nowych przepisów. Radziwiłł poinformował, że w ramach autopoprawki do projektu zgłosił propozycję, by świadczenia z zakresu ambulatoryjnej opieki specjalistycznej oraz rehabilitacji będą mogły być aneksowane i przez rok po wejściu w życie ustawy były kontynuowane na dotychczasowych zasadach.
Przypomniał, że zgodnie z obowiązującymi już przepisami osoba, która traci możliwość zrealizowania świadczenia, na które oczekuje, jest wpisywana do kolejki w innym miejscu zgodnie z datą zapisania się. "To zdarzenie (utrata kolejki przez pacjenta - PAP) może mieć charakter marginalny" - ocenił. Niemniej - jak mówił - na wszelki wypadek oddziały wojewódzkie NFZ są przygotowywane do tego, by pomagać pacjentom.
Projekt przewiduje, że przy każdej izbie przyjęć lub szpitalnym oddziale ratunkowym będzie działała przychodnia nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej. Zdaniem premier takie rozwiązania mają "w znakomity sposób" skrócić kolejki. Dzięki przychodniom pacjenci, którzy nie zdążyli zgłosić się na wizytę u lekarza pierwszego kontaktu, nie będą już czekali na pomoc lekarską w izbach przyjęć i na SOR-ach, gdzie pomocy oczekują przede wszystkim osoby ciężko chore potrzebujące pilnej pomocy lekarskiej.
Szef MZ powiedział, że ustawa zapewni pacjentom, którzy zakończyli pobyt w szpitalu, dostęp do specjalistycznych przychodni przyszpitalnych, a także do rehabilitacji medycznej. Jego zdaniem jednym z efektów zmian będzie zlikwidowanie bezprzedmiotowych, niepotrzebnych hospitalizacji, które "dziś są praktyką dnia codziennego".
Minister mówił też o potrzebie przesunięcie priorytetów w wydatkach publicznych i zaznaczył, że liczy iż od 2018 r. nakłady na służbę zdrowia będą podwyższane. Zapewnił jednocześnie, że nie ma planów podwyższenia składki zdrowotnej płaconej przez obywateli lub podatków (po likwidacji składki).
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.