W Mosulu dokonano zamachu bombowego na kościół obrządku chaldejskiego pw. św. Efrema. Świątynia, znajdująca się w centrum miasta, została zniszczona.
- Chciano uderzyć w symbol obecności chrześcijan w Iraku, a nie tylko w Mosulu, ponownie zasiać strach i skłonić chrześcijan do ucieczki – oświadczył chaldejski arcybiskup-elekt Mosulu, ks. Emil Shimoun Nona. Poinformował, że „wszystko jest zniszczone”, na szczęście jednak nie ma ofiar w ludziach. Proboszcz ocalał, bo nie było go akurat w domu.
Wyraził zdziwienie, że napastnikom udało się dokonać zamachu, choć miejsc kultu zawsze pilnuje policja. Dodał, że policja poszukuje zamachowców i podejrzewa, że bomba wybuchła nie – jak zazwyczaj – w samochodzie pułapce przed kościołem, lecz została podłożona wewnątrz budynku.
Również przedstawiciel chaldejskiego patriarchy Babilonii w Rzymie, chorepiskop Philip Najim uważa, że zamach w Mosulu jest groźbą, mającą na celu skłonienie chrześcijan do opuszczenia Iraku. Dodał, że wyznawcy Chrystusa w tym kraju nie czują się chronieni ani przez władze lokalne, ani centralne. Dlatego w obliczu przemocy decydują się na emigrację.
Ks. Najim podkreśla, że zamach na kościół „oznacza atak na miejsce kultu, dokąd chodzi się, aby modlić się do jedynego i wszechmogącego Boga wszystkich ludzi. Oznacza atak na wiarę – cenne dobro każdej osoby ludzkiej, na jej religię. To działanie przeciw Bogu, które podsyca strach” – stwierdził chaldejski prokurator w Rzymie.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.