Genialny włoski lutnik Antonio Stradivari do pokrycia swych instrumentów używał - na podobieństwo malarzy - werniksu, przy czym robił to ze względów estetycznych, a nie akustycznych - wynika z czteroletnich badań, o wynikach których informuje w piątek dziennik "Le Monde".
Badacze mieli do dyspozycji pięcioro skrzypiec przechowywanych w paryskim Muzeum Muzyki. Wszystkie te instrumenty są dobrze zachowane, a poza tym były zbudowane przez mistrza z Cremony na przestrzeni 30 lat.
Od ponad 250 lat wspaniałe brzmienie instrumentów Stradivariego jest przedmiotem wielu hipotez i kontrowersji.
W badaniach, w których uczestniczyli chemicy, lutnicy i konserwatorzy, wykorzystano m.in. promieniowanie podczerwone w synchrotronie SOLEIL w ośrodku badawczym Saclay pod Paryżem.
Badania pozwoliły odtworzyć "obraz" chemiczny pokrycia skrzypiec Stradivariusa. I okazało się, że nie zawiera ono żadnych cudownych ingrediencji. W pierwszej warstwie mistrz używał zwykłego pokostu podobnego do tego, którego używali stolarze-meblarze, drugą warstwę stanowił tenże pokost z dodatkiem żywicy sosnowej.
"Żadnych śladów wyciągu z bursztynu, propolisu i innych rzadkich i zagadkowych ingrediencji" - powiedział w wywiadzie dla "Le Monde" chemik z Muzeum Muzyki Jean-Philippe Echard.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.