Polscy eurosposłowie są podzieleni w sprawie walki z ociepleniem klimatu, a także jego przyczyn. Niektórzy podkreślają, że „rozpoczyna się najdroższa w historii ludzkości walkę z wiatrakami”.
Lena Kolarska-Bobińska (PO): Wpływ działalności człowieka na ocieplenie klimatu wydaje się być kluczowa. Pogląd ten podzielają międzynarodowi eksperci, m.in. nagrodzony Nagrodą Nobla Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu. Z dostępnych badań wiemy, że zmiany klimatu wynikają zarówno z czynników zewnętrznych (takich jak promieniowanie słoneczne), ale też w znacznej mierze z czynników wewnętrznych (takich jak działalność człowieka). W związku z powyższym zasadne wydaje się działanie na rzecz ograniczenia emisji dwutlenku węgla do atmosfery i zwiększenia nakładów finansowych na „zieloną energię”. W tym kontekście działalność Unii Europejskiej wydaje się być rozsądna i perspektywiczna.
Nie oznacza to jednak braku zainteresowania ze strony UE sytuacją krajów mniej rozwiniętych. W 2005 r. Rada Unii Europejskiej zobowiązała „stare” kraje UE do przyjęcie pułapów dotyczących stosunku Oficjalnej Pomocy Rozwojowej (ODA) do Produkty Narodowego Brutto w wysokości 0,51 proc. do 2010 r. (w przypadku „nowych” państw członkowskich jest to 0,17 proc.). Unia Europejska jest największym ofiarodawcą pomocy na świecie. Z pewnością nie wszystkie ze stosowanych mechanizmów sprawdzają się – pomoc rozwojowa UE wymaga ciągłego monitoringu i wielu usprawnień. Nie uważam jednak, że stoimy przed wyborem: finansowanie ograniczenia emisji CO2 lub pomoc najbiedniejszym. Oba te zadania łączą się ze sobą i są jednym z najważniejszych wyzwań stojących przed UE.
Mirosław Piotrowski (PiS): Środowisko naturalne trzeba chronić i wszyscy jesteśmy za nie odpowiedzialni. Lansowana przez Międzyrządowy Komitet ds. Zmian Klimatu wersja brzmi, że ocieplenie ma miejsce i jest wynikiem działalności człowieka. Istnieją odmienne stanowiska, na ich bazie powstał pozarządowy, międzynarodowy zespół badaczy, który krytykuje oficjalne raporty tego Komitetu Rządowego afiliowanego przy ONZ. Przesłali oni sekretarzowi generalnemu ONZ list otwarty, sygnowany przez ponad stu naukowców z całego świata, w tym dwóch z Polski, w którym wskazują na naturalne czynniki cyklicznych zmian klimatu. W tym samym duchu wyrażone jest m.in. stanowisko Komitetu Nauk Geologicznych Polskiej Akademii Nauk w sprawie zagrożenia globalnym ociepleniem. Jak wyliczył prof. Zbigniew Jaworowski na realizację Protokołu z Kioto trzeba wydać 45 bilionów dolarów w ciągu następnych około 15 lat, co jest w stanie opóźnić ogrzewanie klimatu w roku 2100 o 4-5 lat. Przeznaczenie planowanych środków, czyli ok. 1 proc. światowego dochodu np. na walkę z głodem i chorobami w znacznym stopniu pomogłoby rozwiązać te bardzo ważne problemy.
Nadmienię, iż gdyby w życie weszły wszystkie dotychczasowe propozycje KE, cena energii elektrycznej wzrosłaby w Polsce o co najmniej 50-70 proc. w 2013 r.
Często za raportami i analizami stoją potężne lobby i tak jest, jak sądzę, w tym przypadku. Narzucenie Polsce limitów emisji CO2 ma na celu przede wszystkim zwrócenie bogatym krajom Unii dotacji, które obecnie otrzymuje Polska. Np. Francja, która w ponad 80 proc. pozyskuje energię z atomu, będzie mogła odsprzedawać wolne limity Polsce, przez co może wejść w posiadanie polskich elektrowni. I tak państwa zachodnie w niedługiej perspektywie wyciągną od Polski dotacje, które przekazywane są jej w związku z akcesją do UE.
Konrad Szymański (PiS): W sprawie zmian klimatycznych mamy trzy przypuszczenia. Po pierwsze istnieje hipoteza, że klimat się ociepla. Po drugie, że ociepla się na skutek emisji CO2. Po trzecie, że ma to związek z działalnością człowieka. Nigdy jeszcze hipotezy nie odegrały tak decydującej roli w podejmowaniu decyzji o nieobliczalnych skutkach dla gospodarki i konkurencyjności w Europie.
W głosowaniu nad unijną strategią na konferencję klimatyczną w Kopenchadze Parlament Europejski przyjął radykalne i nierealistyczne stanowisko. Żądając podwojenia ograniczeń emisji CO2 w krajach UE Parlament podważa niedawno z trudem wynegocjowany pakiet klimatyczny (punkt 33 wzywa do redukcji 40-procentowej).
Żądając wydatkowania 30 mld rocznie na czyste technologie w krajach rozwijających się, Parlament oczekuje by kraje o energetyce węglowej, jak Polska, płaciły dwukrotnie za emisje CO2. Raz w postaci opłat w ramach handlu emisjami. Kolejny raz w ramach składki na pomoc krajom rozwijającym się w zakresie walki ze zmianami klimatycznymi (punkt 18 mówi o składce, która powinna być nie mniejsza niż 30 mld euro rocznie).
Żądając wyliczania składki państw członkowskich na rzecz czystych technologii w krajach rozwijających się na podstawie wielkości emisji CO2 i PKB, Parlament pominął kryterium zdolności do ponoszenia tych kosztów. Oznacza to dla Polski koszt 40 mld euro przez najbliższe 10 lat (takie są konsekwencje odrzucenia poprawki 31 i 27)!
To jest powód, dla którego, jako jedyna polska delegacja, głosowaliśmy przeciw całości rezolucji w sprawie strategii UE na kopenhaską Konferencję w sprawie Zmian Klimatu (COP 15).
Jarosław Wałęsa (PO): Zmiana klimatu jest faktem. Gdybanie naukowe nie ma sensu, trzeba cos robić, a w tle naukowcy mogą się spierać. Istnieją różne teorie na temat przyczyn globalnego ocieplenia, nie zmienia to jednak faktu, że trzeba ograniczyć emisję CO2 i tym samym walczyć z przyczynami globalnego ocieplenia. Powinniśmy walczyć o naszą planetę już teraz, trzeba myśleć perspektywicznie o przyszłych pokoleniach, a to nie jest walka z wiatrakami.
Joanna Skrzydlewska (PO): Problem ograniczania emisji CO2 na pewno jest zagadnieniem bardzo złożonym. Z jednej strony Unia Europejska dąży do ograniczenia emisji tzw. gazów cieplarnianych do atmosfery po to, by chronić świat przed negatywnymi skutkami ocieplania klimatu. I nie możemy tu zapominać o zagrożeniu jakie niesie ze sobą globalne ocieplenie szczególnie dla państw wyspiarskich, np. dla Malediwów. Co prawda geograficznie są one od nas bardzo odległe, ale przecież traktując odpowiedzialnie zagadnienie ochrony środowiska, nie wolno nam mieszkańców tych państw zostawić samym sobie, z problemem, który nie z ich winy, właśnie najbardziej zagraża ich egzystencji. Z drugiej zaś strony kraje członkowskie UE zdają sobie sprawę z kosztów, jakie poniosą gospodarki poszczególnych państw stosując się do nałożonych na nie ograniczeń w zakresie emisji CO2.
Dlatego myślę, że problem kosztów ograniczenia emisji przy podejmowaniu wiążących dla państw Unii decyzji nie może być bagatelizowany, ani pomijany. Jestem przekonana, iż bardzo ważne jest to, by na szczycie klimatycznym w Kopenchadze, realnie ocenić zarówno koszty, jak i korzyści, do których może doprowadzić ograniczenie emisji. Mam na względzie także naszą polską sytuację. Komisja Europejska już w marcu 2007 r., swoją decyzją zmniejszyła nam na lata 2008-2012 całkowity limit uprawnień do emisji CO2 aż o 26,7 proc. w stosunku do zakładanego przez nasz rząd planu. Ta decyzja, do której musieliśmy się zastosować, spowodowała realne zagrożenie szczególnie dla naszej branży energetycznej.
W Rozporządzeniu Rady Ministrów z 20 grudnia 2007 r., w sprawie przyjęcia Krajowego Planu Rozdziału Uprawnień do emisji dwutlenku węgla na lata 2008-2012 we wspólnotowym systemie handlu uprawnieniami do emisji, wydanym przez polski rząd na skutek decyzji Komisji z 2007 r., brakło przecież dla producentów energii wystarczających limitów, co z kolei może skutkować wzrostem kosztów jej produkcji. Co gdyby nastąpiło, niewątpliwie wywoła negatywne skutki dla naszej gospodarki. Myślę, że te dwa przykłady pokazują, że zagadnienie ograniczania emisji CO2 jest dla nas wszystkich niezmiernie istotne i jednocześnie wymaga naprawdę dogłębnej i bardzo poważnej dyskusji i oceny. Bo przecież należy wyważyć korzyści dla środowiska jakie możemy osiągnąć ograniczając emisję CO2, oraz wnikliwie ocenić, czy już teraz stać nas na koszty jakie musimy w związku z tym ponieść. Myślę, że osiągnięcie kompromisu w tym zakresie, będzie najważniejszym celem szczytu w Kopenchadze.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.